czy śpiące serce zabije, zbudzi się..?

Jakieś ‚coś’ się pod wieczór przyplątało i mi humor popsuło ;/ właściwie to rozmowa z koleżanką mnie trochę zdołowała, bo zaczęłam zdawać sobie sprawę z bezsensowności życia… mojego rzecz jasna. Czas przecieka mi przez palce, nic się nie zmienia i jakoś się na to nie zanosi, a tu sesja, trzeba jakoś funkcjonować, tylko niech ktoś powie mi po co? Jaki jest sens tego wszystkiego..? Doszłam do wniosku, że niektórzy szukają ‚dziury w całym’, doszukują się problemów tam, gdzie ich nie ma, zamiast cieszyć się z tego, co mają… z chęcią zamieniłabym się z nimi, by mieć takie ‚problemy’… by mieć powód tych problemów, takie dylematy… a tu nic, wielkie N I C. W sumie sama sobie jestem winna, jeszcze nic nikomu nie przyszło z nic-nie-robienia, ale ja naiwna jestem, chcę wierzyć w przypadki, sploty, przeznaczenie, los i co tam jeszcze – może to z wygody..? Sama już nie wiem. Nic nie wiem. Nic nie robię. Nie chcę zrobić. Chociaż ‚coś’ muszę, na razie wmawiam sobie, że jak to osiągnę, to coś się zmieni…

Od jakiegoś czasu słyszę, że „szczęściu trzeba pomagać”. Do jasnej ch****y! Ale nic na siłę! Nie chcę robić czegoś wbrew sobie i nie życzę sobie, żeby ktoś usiłował układać mi moje bezsensowne życie… Będę się łudzić. Będę naiwna. Widocznie jeszcze nie dotknęłam dna…

magiczny koncert z deszczem :)

Udało się! Dzisiaj wróciłam z mojego pierwszego ( i zaręczam, że nie ostatniego) koncertu Roberta Gawlińskiego. Wszystko zaczęło się w sobotę o 4 rano, kiedy to musiałam wstać na autobus do Warszawy, potem w Warszawie następny do Ostrołęki. Kiedy zjawiłyśmy się z koleżankami na stadionie właśnie na scenie rozkładał się Robert Gawliński, szykując się do próby. Zajęłyśmy miejsca przed sceną, przy barierkach i słuchałyśmy. Potem przez 7 godzin żadna z nas nie opuściła swojej stojącej ‚miejscówki’, żeby w dogodnym miejscu móc wysłuchać koncertu. Po 21 na scenę wkroczył Robert Gawliński – śpiewał utwory Madame, solowe starsze i z nowej płyty, a na bisach pojawiły się też 3 utwory Wilków 🙂 Koncert niesamowity – pięknie zagrany, wokal Roberta Gawlińskiego ma się w jak najlepszym porządku! Cudowne przeżycie móc słuchać go na żywo, wraz ze świetnymi muzykami, którzy wyczyniali cuda. Pojawił się pewien ważny dla mnie utwór „Pozytywka” (tekst dawałam w poprzednich wpisach) – pięknie brzmiał na żywo. Cudne „Śpiące serce (Heroes)”, pięknie brzmiące utwory Madame… i deszcz – magiczny deszcz, który nie był żadną przeszkodą, a wręcz dodawał uroku 🙂

Zmęczona. Szczęśliwa. Z podpisaną płytą. Co prawda nie miała szans podziękować, ale nadrobi to. Na pewno.

Na koniec tekst pochodzący z pierwszej solowej płyty R.Gawlińskiego – „Solo”, tekst zapewne znany, a daję go, ponieważ na koncercie się ‚odrodził’ na nowo. Słuchałam tego utworu jak zaczarowana, czując jakbym słyszała go pierwszy raz… piękna wersja.

Trzy noce z deszczem – Robert Gawliński

Pogasły światła i zamknęli niebo
W pewien zwyczajny dzień odeszłaś stąd
Trzy noce płakałem z deszczem bojąc się tego
Malując na piersiach krzyż swoją krwią, swoją krwią…

Trzy noce płonęły tak niebo i ziemia
Tylko we snach jestem z Tobą wciąż
Biegniemy po łące nie znając imienia
Malując na piersiach krzyż swoją krwią, swoją krwią…

Biegłaś ulicą i padał deszcz
On był pijany i ona też
Jak opowiedzieć dziś o tym mam
Że w moim życiu jest coś nie tak

Biegłaś ulicą, biegłaś ulicą…

Słońce pokonało cień!

Tytuł przewrotny celowo, bo wygląda na to, że w moim przypadku to Słońce jest na wygranej pozycji.

Sesja zapowiada się w miarę – tym bardziej, że z czterech planowanych egzaminów, póki co będę pisała dwa, a być może okaże się, że tylko jeden! 🙂

No i koncert… nadzieja, wiara i wszelkie inne postanowiły pokazać swą moc i tak oto, dnia 22 maja o godzinie 7 rano zaczynam swą podróż, o 11:55 przez około pół godziny znajdować się będę w Warszawie, a wszystko po to, aby o 15:05 zawitać do Ostrołęki, gdzie o 21:30 koncert zagra Robert Gawliński. Potrzebny mi taki zastrzyk energii w postaci muzyki na żywo, i to konkretnie tego wykonawcy… jestem bardzo ciekawa, jak zabrzmią utwory Madame, starsze z solowych płyt, no i oczywiście najnowsze z płyty „Kalejdoskop” 🙂

Liczę na to, że nadzieja i wiara jeszcze w jeden sposób pokażą na co je stać – bo ja mam zamiar walczyć! 😛

chyba jednak nadzieja matką głupich…

I to ja jestem ta głupia… Miało być spontanicznie, pięknie i w ogóle super, a nie będzie chyba nic… N I C! Piszę chyba, bo cholernie mi zależy na tym koncercie, a po raz kolejny znalazłam się w sytuacji takiej, że tuż-tuż przed – okazuje się, że lipa… ale zależy mi! bardzo mi zależy i w związku z tym możliwe są pewne działania… czy się uda – nie wiem…

Madame - Nadzieja (sł. Robert Gawliński)

Impulsy
Promienie
Bezwładne istnienie
Impulsy z ukrycia
Promienie dla życia
Korekta promienia
Korekta istnienia

Czy czujesz
Czujesz
Czujesz
Nie rozumiesz

Gdy nie ma początku
I nie ma końca
Gdy ogień nie płonie
Przez ojców tak czczony
Gdy dusza bezwładnie kwili pomału

Czujesz?
Czuję!
Czujesz
Lecz nie rozumiesz
Nadzieja zostaje…

 

z nadzieją na koncert

Prawie dwa tygodnie mnie tu nie było… a co się w tym czasie zdarzyło? Majówka była i się skończyła, miło wspominam, bo pogoda ładna dopisała 🙂 no i najważniejsze dla mnie to to, że podjęłam decyzję o wyjeździe do Ostrołęki na koncert Roberta Gawlińskiego. Niezmiernie się cieszę, że będę mogła usłyszeć na żywo człowieka, którego twórczość ostatnio stała mi się niesłychanie bliska, ważna dla mnie i przede wszystkim podnosząca na duchu… We wcześniejszych wpisach zdarzało mi się dziękować – w pustkę – za słowa, które Robert Gawliński pisał, a teraz mam nadzieję, że będę mogła to jedno – ale jakże dla mnie ważne słowo „Dziękuję” – powiedzieć stojąc twarzą w twarz z Artystą… z  ową nadzieją zakończę (mam nadzieję, że nie okaże się matką głupich…)

No i tradycyjnie tekst. Piękny tekst, który przykuł uwagę na płycie X i niesamowite wrażenie zrobił wykonany na żywo w audycji radiowej.

Śpiące serce – Robert Gawliński

Kiedy nadejdzie dzień
Że moje sny
Nie będą krainą marzeń
Zawieje silny wiatr
I łzy obetrze z naszych twarzy
Śpiące serce zabije
Zbudzi się
Zbudzi się
Stary świat przeminie
Zbudzi się
Zbudzi się

Kiedy nadejdzie czas
Że nikt nie zazna w życiu głodu
I nie usłyszy nikt
Jak syn na wojnie zginął młody
Twarde serce zabije
Zbudzi się
Zbudzi się
Stary świat przeminie
Zbudzi się
Zbudzi się

Nadejdzie taki czas

Kiedyś zawieje wiatr
I łzy obetrze z naszych twarzy
Kiedy nadejdzie dzień
Że nikt nie będzie bał się marzyć
Nie będzie bał się marzyć…

Piractwo nawet w sklepach muzycznych

Pisałam kilka notek wcześniej, że zamówiłam płytę „Kwiaty jak relikwie”. No i przyszła, wszystko ładnie, bardzo mi się spodobała, tyle, że nie miała książeczki, a tylko samą okładkę – nie przejmowałam się, bo: kupiona w znanym sklepie muzycznym, bo wyczytałam, że inni też takie mają… no i się okazało, że te bez książeczek to piraty, że licencja wydawcy wygasła, a płyty można normalnie zakupić i powstaje pytanie: kto je wydaje? kto na tym zarabia? Na szczęście odpowiednia osoba próbuje się dowiedzieć kto okrada Roberta Gawlińskiego i trzymam kciuki za dobre zakończenie tej sprawy.

Teraz patrzę na tę płytę i jakoś mi tak dziwnie, odkąd mam świadomość, że nie jest oryginalna… mimo, że zawartość ta sama, to dla mnie zasadnicza różnica jest taka, że dałam zarobić komuś nieuczciwemu, że chcąc okazać szacunek artyście, zrobiłam coś zupełnie odwrotnego… no i nadal nie mam tej płyty. Będę szukała takiej, która jest legalna, z tą nie chcę mieć nic wspólnego… jakoś nie umiem się z niej już cieszyć, w świadomości zostało, że pirat… no, ale ważne, że „Kalejdoskop” jak najbardziej oryginalny, a z resztą się coś wymyśli.

Kolejny tekst z „Kalejdoskopu”:

Robert Gawliński – Grey

Dokąd zmierzamy bracie? Nie ma złych dróg
Czy twoje czyny inne są od mych snów?
Czy wiara w życie wieczne to jest nasz Bóg?
Czy można znaleźć światło,
Czy szary dzień otoczy nas znów?

Tyle dni wieje wiatr
Lata zatarł ślad
Bronię się
Inny świat w głowie ciągle mam

Czas, co odlicza zmiany czuję w nozdrzach jak wiatr
Nikt nie naucza życia, uczę się sam
Deszcz, co obmywa myśli okrutne nam
Daję naukę, wiarę
W samotność bez dna

Tyle dni wieje wiatr
Lata zatarł ślad
Bronię się
Inny świat w głowie ciągle mam

Wszystko co miałem w głowie odeszło precz
Każda świadomość siebie jest niczym krew
Czy wiara w życie wieczne to jest nasz Bóg?
Czy można znaleźć światło,
Czy szary dzień otoczy nas znów?

Dzień pod znakiem „Kalejdoskopu”

Wreszcie jest! Piąta solowa płyta Roberta Gawlińskiego „Kalejdoskop”. Od dzisiaj w moim posiadaniu. Pisałam kiedyś o tym, że czekanie jest fajne, że lubię te chwile…oj tak, ale jeszcze bardziej uwielbiam moment, w którym wychodzę ze sklepu z płytą, kiedy otwieram ją, czytam teksty i zaczynam słuchać…raz…drugi…trzeci… kocham zatracać się w dźwięki, słowa, błądzić gdzieś z dala od realnego świata z muzyką…:)

Płyta – Arcydzieło. Dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Teksty wczoraj poznałam i z miejsca zachwycił mnie „W cieniu ciszy”. Z muzyką jest jeszcze bardziej genialny. Z każdym kolejnym przesłuchiwaniem znajduję jakieś perełki. Niesamowite jest to, że ta płyta cała jest perłą. Nie ma utworu, w którym coś mi nie pasuje. Nawet piosenka „Grzesznicy” mnie wciągnęła, choć początkowo różnie bywało. Jestem szczęśliwa, bardzo szczęśliwa, że mogę słuchać tej płyty, że powstały takie teksty, muzyka, że jest ktoś taki na polskiej scenie, jak Robert Gawliński, który zawsze jest wierny sobie, a ja mogę zatracić się w Jego twórczości…

Do końca życia będę wdzięczna Mamie, że pewnego dnia otworzyła mi oczy, uszy – a przede wszystkim serce na twórczość Roberta Gawlińskiego. Bo to niesie ukojenie, pomaga… każe się zastanowić… Gratulacje dla twórców i podziękowania za płytę.

Powiedziano mi dzisiaj: „Nie rezygnuj z marzeń” – więc z nadzieją na spełnienie pewnego marzenia kończę i tradycyjnie – tekst 🙂

W cieniu ciszy – Robert Gawliński

Dokoła nas czas uspokojenia
Przez myśl nie goni już żaden obcy wiatr
W powietrzu gra muzyka uśpienia
A ciała nasze suszy ciepły piach

I tylko czuję,
Jak każdego dnia
Zaczynam wolniej oddychać,
Wiersze pisać w cieniu ciszy
Rozpada się świat,
A my? A nas tu już nie ma,
Lecimy po tamtej stronie gwiazd

Przytulasz się, bije serce i słyszę twój oddech
Nie pierwszy raz rozumiem bez słów
Słoneczny krąg dzisiaj późno kończy swą drogę
Na grzywach fal złoty motyl siadł

I tylko czuję,
Jak każdego dnia
Zaczynam wolniej oddychać,
Wiersze pisać w cieniu ciszy
Rozpada się świat,
A my? A nas tu już nie ma,
Lecimy po tamtej stronie gwiazd

wyobcowana, a może znów sama?

Znowu dzisiaj poczułam się jakaś…no właśnie do końca nie wiem – wyobcowana? sama? samotna? Chyba wszystkiego po trochu… w każdym razie źle mi z tym z kilku powodów, m.in. dlatego, że znowu budzi się we mnie zazdrość i nuta egoizmu, a poza tym świadomość, że z jednej strony wiele zależy ode mnie samej, a z drugiej, że jednak nic nie mogę… Dlaczego wszystko jest takie skomplikowane, trudne? Trudne tym bardziej, że zostałam teraz sama, nie tak dosłownie, ale sama – czy raczej osamotniona – w pewnej kwestii… 

Nie rozumiem – dlaczego ludzie ukrywają swoje szczęście? Wstydzą się? Boją czegoś? Bo nie śmiem stwierdzać, że to nie jest szczęście i dlatego milczą… w sumie to nie moja sprawa, jeśli taką mają wolę, to proszę bardzo. Byleby byli szczęśliwi.

Tradycyjnie zarzucę sobie tekstem:

Kiedy nie ma już nic (blues), muzyka i tekst Robert Gawliński

Za oknem wiatr
Wkrada się i cicho zabija
Leżysz obok mnie i herbata wystygła
Skąd wzięłaś ten wspaniały tren i jasną twarz
Chociaż noc chce ubrać nas w swój czarny płaszcz
Muzyka gra, gorący deszcz spada na moją twarz
Nienawidzę łez, nienawidzę łez i końca
I tylko wiatr skrada się i puka do okna bez słów
Jak my nie powiemy już do siebie nic

Jest światło które pali się zawsze i wszędzie
Siła która budzi nas do życia
Jedyna, jedyna jest
Gdy ból i łzy
Gdy nie ma już nic
Gdy ból i łzy

Przychodzi jesień i wszystko zaczyna usypiać
I wieje wiatr w którym czuć już tylko zimę
Przychodzi noc i zabiera światło dnia bez słów
Jak my nie powiemy już do siebie nic

Jest światło które pali się zawsze i wszędzie
Siła która budzi nas do życia
Jedyna, jedyna jest
Gdy ból i łzy
Gdy nie ma już nic
Gdy ból i łzy

Tej siły mam coraz mniej… brak mi tego, co zbudziłoby mnie do życia w pełnym tego słowa znaczeniu…

„…to On nadał kurs Wam do nieba…”

Minął kolejny dzień od tragedii. Z racji, że nie mam tutaj telewizora nie przytłaczają mnie informacje pokazywane na każdym kanale, ale pojawiają się czarno-białe szaty graficzne na portalach, na ulicach pełno flag z czarnymi wstążkami… czuję jakbym była gdzieś obok tego wszystkiego… Wszystkim rodzinom, bliskim składam najszczersze kondolencje [*][*][*]

A od wczoraj towarzyszy mi pewien tekst – nie Roberta Gawlińskiego, a Michała Wiśniewskiego (W.Szekspir,M.Pawlikowska-Jasnorzewska), tekst, który napisany dla pewnego człowieka, niestety okazuje się być po raz kolejny aktualny…

„Requiem”

odrzuciwszy smętność ziemskich kajdanów
tańczę w niebiosach na skrzydeł srebrnych radości
wspiąłem się ku słońcu
w nieokrzesaną wesołość chmur przedzielonych światłem
i oddawałem się tysiącom rzeczy o których nikt nawet nie śnił
w pętlach, wzlotach i wstęgach
i ciszą umysłu niesiony
przemierzałem nieskalaną świętość przestrzeni
uniosłem dłoń moją
i dotknąłem oblicza Boga!

Bóg chciał stało się
choć żal serce rwie
to On nadał kurs Wam do nieba
pewnie nie chciał być sam
potrzebował Was tam
tylko czemu już dziś powiedz nam?

nad zachmurzonym niebem
szukamy ptaków
powracających do gniazd
oddajmy Bogu w ręce
tę czarną wstęgę
nie chce jej Panie nikt z nas

lecz dziś, nie smućmy się
nie mówmy „żegnaj” lecz „do widzenia”
my też, będziemy tam
zabrałeś ich więc zabierz i nas

wzbić się do gwiazd
tańczyć wśród chmur
umierać by znów się narodzić
będziemy tu trwać
pytamy dziś Was
dlaczego musicie odchodzić?

nad zachmurzonym niebem
wciąż szukam ptaków
chcących powrócić do gniazd
oddajmy Bogu w ręce
tę czarną wstęgę
nie chce jej Panie nikt z nas

lecz dziś, nie smućmy się
nie mówmy „żegnaj” lecz „do miłego”
my też, będziemy tam
u nieba bram
gdy przyjdzie nasz czas

aeroplan, najpiękniejszy ptak biały
leci w otchłań ponad chmur szarzyznę
ma skrzydła jak szarańcza
jest jak orzeł śmiały
a oczy ma i serce
mężczyzny