Ruah. Michael Patrick Kelly.

Mam nową płytę Ruah, Michaela Patricka Kelly. Przesyłka szła do mnie tydzień (!). Z Berlina to do mnie rzut beretem, zwykle w dwa dni od wysyłki miałam w domu. Teraz kurier twierdził, że zostawiał mi awizo…cóż. Najważniejsze, że jest.

Przesłuchałam kilkukrotnie, to napiszę co nieco o całości
i poszczególnych utworach.

Prologue

Muzyczny początek, bardzo fajny. Nakładają się tam głosy i słowa wypowiadane przez Patricka i kilka innych osób. Prologue bardzo płynnie przechodzi w Ruah.

Ruah

Znałam wcześniej, i nawet dane mi było usłyszeć na żywo, więc tym bardziej utwór mi się podoba. To co słyszane na żywo, zyskuje w odbiorze i to bardzo. Chociaż w przypadku „Ruah” było tak, że podobała mi się od początku. Uwielbiam moment, kiedy Patrick zaczyna śpiewać: Come and overshadow me…

I Have Called You

Słuchałam przed wydaniem płyty i całkiem mi się podobała. Po pierwsze ta gitara! Po drugie piękny tekst. Odbieram to jako opowieść o bezwarunkowej miłość Boga do człowieka. Ludzie to istoty błądzące, często upadają, a Bóg wzywa ich i podaje im swą dłoń, jako ratunek.
Nie wiem, czy autor to miał na myśli, ale ja to tak rozumiem 🙂

Walk the Line

Wcześniej zanim usłyszałam, zapoznałam się z tekstem. Jest niejednoznaczny i trochę abstrakcyjny, ale spodobał mi się. Pierwsze skojarzenie, gdy usłyszałam Patricka wyśpiewującego słowa, to podobieństwo do Song of the lonely mountain z pierwszej części filmu o Hobbicie. Może to przez nakładanie się głosów. Jest w tym utworze coś niezwykłego i interesującego. Jest rytmiczny. Intryguje, więc mi się podoba. Jest jakiś taki nieoczywisty. Inny. Zdecydowanie będzie wśród ulubionych. 

Don’t Judas Me

Znowu gitara. To słychać najpierw. A potem całość, piękna melodia ze świetnym tekstem 🙂 Idealnie wszystko współgra ze sobą, tworząc jeden z najlepszych utworów na płycie.

Uwielbiam, jak Patrick wyśpiewuje wersy refrenu:

Don’t do this
Don’t Judas me
Don’t do this to me

Jest w nich jakaś moc, błaganie, cierpienie ale też rozczarowanie,
że musi tę prośbę wypowiadać, bo to co złe już się stało.
Po raz kolejny.

Odbieram tę piosenkę jak wyśpiewany żal i smutek, z tego powodu, że człowiek potrafi wobec drugiego człowieka być nieuczciwy. Potrafi dosłownie i w przenośni sprzedać najbliższych, żeby zyskać coś dla siebie. Sądzę, że to też apel człowieka do człowieka, żeby ludzie nie byli dla siebie Judaszami, nie zdradzali, nie kłamali, nie byli fałszywi. 

Seinn Aililiu 

Irlandzki (gaelicki) język, to dziwny język 🙂 Piękne elektryczne brzmienie gitary na początku (brawo Christian), przywołało na myśl Western: południe, piach niesiony przez wiatr 🙂 Potem głos Patricka, wyśpiewujący tekst, który brzmi mitycznie, starożytnie, tajemniczo. Kojarzy mi się to trochę z elfami, czymś mistycznym. Jakieś misterium. Zamykam oczy i widzę piękne krajobrazy: zielone trawy i drzewa, starożytne zamki, mityczne stworzenia…. skojarzenia mam z wioską Hobbitów (podobnie do Walk the line), albo z typowo irlandzkim krajobrazem: soczysta zieleń, skaliste klify, łąki, pastwiska, tereny górskie.

Utwór ma miejsce wśród moich ulubionych. Nie wiem za bardzo o czym mówi tekst, ale to nieważne, bo Patrick głosem i muzyką zbudował tutaj coś, co działa na moją wyobraźnię. Uwielbiam.

Abba! Father!

W ten utwór Patrick dosłownie włożył swoje serce, a dokładniej jego bicie ♥
Cudowny dźwięk, jaki daje ten żywy instrument, wybija rytm całego utworu. Świetny jest moment, kiedy Patrick mocniej śpiewa słowa Abbaaaaaa! Fatheeeeer! wraz z mocnym brzmieniem gitary 🙂 
Coś niesamowitego. Tekstu nie ma za wiele, ale muzycznie i głosowo świetnie wszystko jest zrealizowane. 

Holy

Słyszana wcześniej, ale na płycie wybrzmiała dla mnie na nowo. Naprawdę mi się podoba. Oczywiście znowu gitarę słychać, a ja gitary uwielbiam. Ciekawostką jest to, że piosenka nagrana została w Polsce, w studiu w Gdańsku. Wchodzi ona w skład projektu muzycznego Dekalog, który ma jednoczyć artystów z wielu krajów.
Mają się oni pochylić nad tajemnicą Dekalogu. Każdy z wokalistów, który bierze w tym udział, wybrał sobie jedno z przykazań i do niego miał napisać piosenkę. Michael Patrick Kelly skupił się na drugim przykazaniu Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremo. Tak powstał utwór Holy, gdzie w refrenie słychać to, że Holy is His Name.

Projekt promuje utwór: Decalogue Prologue – I’m the Lord Your God

O prends mon âme

Francuska piosenka. Pisałam już dawno temu, że nigdy nie lubiłam francuskiego. Zmieniło się to parę lat temu. Jeżeli chodzi o tę konkretną piosenkę, to jest w niej coś, co mi się podoba. Jakiś klimat, brzmienie, melodia. Budzi we mnie jakieś skojarzenia i wspomnienia. Nie umiem powiedzieć za co konkretnie, ale ją lubię. Po prostu.
Głos i melodia wiodą mnie od początku utworu do końca. Jest miło, przyjemnie, ale też intrygująco.

Agape

Agape to miłość. Bezwzględna, bezwarunkowa. Najwyższa forma miłości. Miłość Boga do człowieka i człowieka do Boga. W tekście wszystko się zgadza.

Uwielbiam wersję z Dnia Papieskiego 2012 w Warszawie. Ta na płycie jest inaczej zaaranżowana i w inny sposób śpiewana.
Musiałam się z nią osłuchać, żeby nie wracać pamięcią do warszawskiej i nie porównywać. Z każdym kolejnym razem, podoba mi się bardziej. Bardzo podobają mi się skrzypce na początku i na końcu. Lubię ten instrument, gdy jest ciekawie wykorzystany. W tej wersji też dokładnie słychać, że pomiędzy wersami w zwrotkach, Patrick jeszcze wyśpiewuje sobie dodatkowy tekst. Dobrze jest móc to usłyszeć, bo dodaje to według mnie sporo do całego odbioru.

Salve Regina

Natknęłam się w internecie na wersję z koncertu z zeszłego roku, jeszcze zanim płyta do mnie dotarła.
Wykonanie Patricka zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Aranż, melodia, głos. Od razu wpadła mi w ucho i wałkowałam ją po kilka razy z rzędu. 

Ta z płyty zaczęła się pięknie. Delikatnie, gitarowo. Potem doszedł głos. I mimo, że jest to totalnie inna wersja, to podoba mi się bardzo. Tą z płyty i tą wykonaną w Regensburgu traktuję jak dwa odrębne utwory. W studyjnej wszystko płynie delikatnie przez całą piosenkę,
a ja daję się temu nieść. Jest pięknie. Moc pojawia się w wykonaniu koncertowym. Na płycie zabrakło mi tych wersów, które Patrick na koncertach śpiewa po angielsku. Bardzo mi zabrakło.
Tak uwielbiam te słowa:

For mother, father, brother, sister
Their day is gone… 

Pozstaje mi w takim razie słuchać obu wersji. Zawsze to więcej pięknej muzyki 🙂

Podsumowując: Jestem bardzo zadowolona z płyty. Według mnie jest spójna. Przyjemnie mi się jej słucha. Na pewno nie zostanie odstawiona na półkę. Słychać to, że Patrick włożył w nią dużą część siebie. Uwielbiam jego wielowymiarowość, jeżeli chodzi o style
i gatunki w jakich się porusza. Potrafi pięknie pisać o miłości, o Bogu, rodzinie, o życiu, cierpieniu, radości. A do tego zaśpiewać to w sposób prawdziwy. Chciałabym go usłyszeć na żywo w repertuarze z płyty Ruah. Usłyszeć, zobaczyć, poczuć to wszystko. 
Wydaje mi się, że ta płyta i piosenki zyskują pełnię i moc, kiedy słyszy się je live. Głos, muzyka, odpowiednie miejsce.

Muzyka na żywo, to jedna z najpiękniejszych rzeczy na świecie, a taka specyficzna, jak religijna, duchowa – to dopiero niezwykłe doznanie
i przeżycie.

Lubię takie klimaty, mimo że nie jestem specjalnie religijną osobą. Zawsze jednak tego typu projekty były mi bliskie (przykład Piotra Rubika: wolę sto razy bardziej jego sakralne płyty, niż te, na których są świeckie piosenki). Sądzę, że z Ruah będzie podobnie. To nie jest płyta, którą się słucha jako podkład czy w tle do czegoś. Trzeba się wsłuchać i skupić, by odebrać to, co Patrick chciał przekazać słuchaczom.

Także do sprzątania zostawiam sobie Human, In Exile czy In Live,
a Ruah zostaje na chwile odpoczynku, zadumy, przemyśleń… tak by zamknąć oczy i dać się prowadzić Artyście…

Salve Regina z koncertu z angielskimi wersami: