trochę egoizmu, smutku, zazdrości

Jestem egoistką…bo zazdroszczę komuś szczęścia… Chcę, żeby ta osoba była szczęśliwa, życzę jej jak najlepiej, ale zazdroszczę, a nie powinnam… cieszę się jej szczęściem, ale nie do końca, bo jak cieszyć się w pełni, gdy samemu nie ma się szczęścia..? Wiem, że smak tego uczucia przyjdzie mi poznać w całości dopiero, gdy mnie spotka coś, co rozświetli mój świat, co uczyni moje życie krainą radości… a właściwe – ten Kto rozświetli mój świat, Kto uczyni moje życie krainą radości… Ten, dla którego będę wszystkim i który dla mnie będzie wszystkim, Ten który pokocha, tak jak ja chcę kochać Jego – ot, tak po prostu, za to że istnieje, jest przy mnie…

Bo cholera potrzebuję Kogoś takiego coraz bardziej! Jeśli nie kogoś, kto pokocha, to kogoś kto szczerze porozmawia, przytuli, gdy potrzeba, wysłucha, zrozumie, pomilczy… i niekoniecznie od razu bezpośrednio. Pamiętam jak kiedyś był taki Ktoś, kto wysłuchiwał, pocieszał, siedząc naprzeciwko monitora, setki kilometrów ode mnie.. i było lżej. Czułam się potrzebna, nadal chcę się tak czuć, ale teraz mimo, że są dwie osoby, które obchodzę, które rozmawiają ze mną, są blisko, to jednak zdałam sobie sprawę, że to nie to… może jeszcze za wcześnie na coś więcej, na szczerość – taką prawdziwą, w każdej sytuacji.. a poza tym, szukam Jego, a nie Jej… chcę silnego ramienia, które mnie otuli, ochroni; ramion, w których będę czuła się bezpieczna, które będą dla mnie przystanią; chcę móc wyrzucić tak wiele, ale nie ma tego Kogoś… Chcę by obudził moje śpiące serce, wypełnił je Miłością, bo teraz jest w nim pustka… kiedyś Go znajdę, wiem… ale póki co pozostaje mi wierzyć, że jest gdzieś tam i czuje to co ja, szuka… a gdy się znajdziemy, każde z nas będzie wiedziało wszystko…

Nie wiem dlaczego
Nie umiera świat
Chociaż ognie płoną tak blisko
Chociaż widzę co dzień ręce
Które chcą zabrać mi wszystko
Już nie wyjdę na ulice
Już nie będę z tłumem krzyczeć
Tylko daj mi swoje serce
Pragnę dać Ci dzisiaj szczęście
I kwiaty jak relikwie
Kwiaty jak relikwie

Nie zbuduję nigdy miast
Które kiedyś sam wyśniłem
I nie sprawię
Aby przetrwał las
I nie dowiem się po co żyję
Lecz zapamiętam każde słowo
Które dzisiaj do mnie powiesz
Zapamiętam zapach włosów
A gdy zaśniesz będą z Tobą
Kwiaty jak relikwie
Kwiaty jak relikwie

Już nie wyjdę na ulice
Już nie będę walczył z niczym
Tylko daj mi swoje serce
Pragnę dać Ci dzisiaj szczęście
I zapamiętam każde słowo
Które dzisiaj do mnie powiesz
Zapamiętam zapach włosów
A gdy zaśniesz będą z Tobą
Kwiaty jak relikwie…

Kwiaty jak relikwie, Robert Gawliński

Niech nadejdzie taki dzień, w którym Ktoś otrze łzy, zbudzi serce i z marzenia stanie się rzeczywistością…

„Tylko daj mi swoje serce…” proszę…

chaos…

Zmęczona jestem już, a wszystko przez chaos, którego nie mogę ogarnąć… czasem mam dość wszystkiego dookoła, chciałabym być gdzie indziej, móc cofnąć czas.

Przestanę się chyba przejmować tym, co się dzieje, bo inni się nie przejmują i jakoś na tym wychodzą… tyle, że nie umiem, a czasami chciałabym.

Obserwuję od jakiegoś czasu ludzi (zresztą zawsze lubiłam im się przyglądać, zastanawiać się gdzie idą, co robią, itp.) i zazdroszczę niektórym z nich szczęścia, takiego szczęścia życiowego, ot po prostu – nie tego co mają, tylko tego, że potrafią się zwyczajnie cieszyć. Innych rzeczy też zazdroszczę, nie na zasadzie – „dlaczego oni, nie ja?”, ale „czy ja też tak mogę? czy będę?”

chaos na codzień i chaos w notce… w ogóle wszystko jest jakieś takie… nie takie.