chaos…

Zmęczona jestem już, a wszystko przez chaos, którego nie mogę ogarnąć… czasem mam dość wszystkiego dookoła, chciałabym być gdzie indziej, móc cofnąć czas.

Przestanę się chyba przejmować tym, co się dzieje, bo inni się nie przejmują i jakoś na tym wychodzą… tyle, że nie umiem, a czasami chciałabym.

Obserwuję od jakiegoś czasu ludzi (zresztą zawsze lubiłam im się przyglądać, zastanawiać się gdzie idą, co robią, itp.) i zazdroszczę niektórym z nich szczęścia, takiego szczęścia życiowego, ot po prostu – nie tego co mają, tylko tego, że potrafią się zwyczajnie cieszyć. Innych rzeczy też zazdroszczę, nie na zasadzie – „dlaczego oni, nie ja?”, ale „czy ja też tak mogę? czy będę?”

chaos na codzień i chaos w notce… w ogóle wszystko jest jakieś takie… nie takie.

studiów czas zacząć…/ nadzieję mam…

No i się zaczęło… od 1. października jestem studentką… wszyscy mówią, że studia to jeden z najlepszych momentów w życiu, mam nadzieję, że i ja to odkryję… póki co wszystko mogłabym opisać słowami: nie jest źle, ale mogłoby być lepiej… no mogłoby, czas pokaże, jak się potoczy to wszystko…

nadzieja… mówią, że matkuje głupim… ale ja mam nadzieję, a może nie nadzieję, a wiarę? a ona w końcu czyni cuda – oby uczyniła… cokolwiek by to nie było, ja będę je miała obie, bo tak… bo chcę, bo dłużej nie mogę, bo teraz TO się pogłębiło, bo każdy ma prawo… tylko nie każdy z niego korzysta – niektórzy z wyboru, inni – bo los tak chce. Ja chcę skorzystać. Oby los też tego chciał.

Do … – ja czekam… musisz tylko przyjść, i być… po prostu być…

Nie potrzeba mi
Zakrętów dróg i morza łez,
Tylko pozwól nam
Dotykiem drżącym
Dłonie spleść.

Nie potrzeba mi
Niewiary i udręki snu,
Pozwól tylko czuć,
Jak przy mnie chwilą stoisz znów.

Nie potrzeba już
Niepokój mierzyć sercem wprost,
Wszystko jedno mi,
Ja każdy, byle z tobą los…

Budka Suflera