„For Lovers Only” (Tylko dla kochanków)

  • Trochę o filmie

For lovers only to amerykański czarno-biały melodramat, reżyserowany przez Michaela Polisha. Główne role zagrali: Mark Polish (Yves) i Stana Katic (Sofia). Akcja filmu rozgrywała się we Francji, głównie w Paryżu, ale też w Nicei i Marsylii.

Yves jest fotografem, który przebywa służbowo w Paryżu. Do miasta przylatuje również w sprawach służbowych Sofia. Oboje już wcześniej spotykali się we francuskiej stolicy. Przypadkowe natknięcie się na siebie powoduje, że oboje udają się w podróż: od Normandów po Saint-Tropez, ale także w podróż w głąb siebie i tego, co ich łączy. Ich radość przeplata się z poczuciem winy powodowanym zdradą swoich małżonków. Cierpienie towarzyszy każdej, wydawałoby się beztroskiej chwili zakochanych…

  • Odbiór filmu 

Nie jestem miłośniczką melodramatów i do tego jeszcze czarno-białych. Jak więc trafiłam na „For lovers only”? Za sprawą Stany Katic. Ze względu na jej udział sięgnęłam po ten tytuł. Był to pierwszy film z jej udziałem, który obejrzałam. Nie zawiodłam się – zarówno na aktorce, jak i na filmie.

Film jest… trudny? Nie wiem czy to odpowiednie określenie, ale ja go tak odbieram. Ciągle myślę o tym, co zobaczyłam: trudną miłość, która nie ma prawa (a może właśnie ma?) się wydarzyć. Miłość, która przynosi chwilowe ukojenie i radość, by później zadać ból i cierpienie, ale taka właśnie jest.
Bohaterowie powracają do siebie wciąż i wciąż. Krążą wokół siebie, choć każde ma swoje życie i małżonka, to tak naprawdę żyją dla tych chwil w Paryżu. Dają się porwać tej miłości, mimo że rani ich tak bardzo…

Zbyt bolesne emocje wywołuje przyglądanie się tej historii – przynajmniej u mnie, jako widza. Czasem chce się krzyknąć do bohaterów, żeby dali sobie spokój, a po chwili jednak, że powinni zostać razem. Całkiem prawdopodobne, że przy kolejnym oglądaniu inne odczucia będą mi towarzyszyły. Na pewno też zaobserwuje coś, czego nie dostrzegłam za pierwszym razem.

I chociaż od obejrzenia filmu upłynęło prawie pół roku, to nadal emocje się pojawiają, kiedy sobie przypominam o czym był. Wiem, że kiedyś wrócę do „For Lovers Only” – dla Stany, dla pięknych zdjęć, dla całej historii, ale jeszcze nie teraz…