Trzy miesiące bez Marie Fredriksson [*]

Tomorrow? What about tomorrow? Well, I am just waiting life surprises me in every second.
And… I am always hoping for the best today, but ready to face the tomorrow.

Jutro? Co z jutrem? Cóż, czekam tylko, by życie zaskakiwało mnie w każdej sekundzie.
I… Zawsze mam nadzieję na najlepsze dziś, ale jestem gotowa stawić czoła dniu jutrzejszemu.

Marie Fredriksson

Roxette. Tourism – Songs From Studios, Stages, Hotelrooms & Other Strange Places.

Roxette Tourism album cover

Tourism (pełny tytuł: Tourism – Songs From Studios, Stages, Hotelrooms & Other Strange Places) – czwarty album studyjny szwedzkiego duetu Roxette wydany
28 sierpnia 1992 roku. Jak to określili Per Gessle i Marie Fredriksson, jest to „album
z trasy – znalazły się na nim piosenki nagrane w studio, na koncertach, w pokojach hotelowych i innych dziwnych miejscach”.

Album otrzymał mieszane recenzje w amerykańskich publikacjach, a kilka z nich myliło się co do jego koncepcji i błędnie opisywało go jako zawierający tylko pięć wcześniej niepublikowanych utworów. Niemniej jednak album był komercyjnym sukcesem w Europie i uzyskał certyfikat platyny w wielu krajach. Sprzedaż płyty wyniosła 6 milionów egzemplarzy.

Recenzja dla Billboard była komplementem dla albumu za porzucenie „blichtru produkcyjnego”. W innej podkreślono, jak silny jest szwedzki duet, nawet bez korzyści płynących z produkcji studyjnej. Pochwalono ponownie nagraną wersję It must have been love, w której można usłyszeć 45 tysięcy fanów z Chile śpiewających w tle. Autor recenzji dodał, że album pokazuje czym jest prawdziwy kunszt popu. Porównał płytę do Joyride, pisząc, że obie zawierały bardzo mało wypełniaczy.

Z kolei w Los Angeles Times chwalono wokal Marie Fredriksson. Autor pisał o niej jako o jednej z najlepszych i najbardziej niedocenionych wokalistek popowych. Dodał też, że materiał z płyty Tourism jest poniżej możliwości wokalnych i talentu Marie.

Płyta Tourism została opisana przez Roxette jako album z trasy, […] a nie album na żywo. Składa się z piosenek nagranych przez zespół w różnych lokalizacjach podczas trasy Join the Joyride! World Tour 1991/92.
Pomysł polegał na tworzeniu i gromadzeniu materiałów w drodze; nagrywaniu naszej muzyki w różnych środowiskach w różnych częściach świata; wykorzystywaniu emocji i energii zespołu podczas takiej trasy – wyjaśniał duet Roxette.

Płyta zawiera kilka nagrań na żywo, w tym wersje The Look i Joyride zaczerpnięte z występu z 13 grudnia 1991 r. w Sydney Entertainment Centre, a także akustyczną wersję utworu Things Will Never Be the Same z koncertu w listopadzie 1991 roku w Zurychu.

Tourism była pierwszym i jedynym albumem Roxette (do czasu pojawienia się Charm School w 2011 i Good Karma w 2016), który nie zawierał żadnego materiału skomponowanego przez Marie Fredriksson. Stało się tak, ponieważ podczas trasy Join the Joyride! World Tour 1991/92 Marie pracowała nad solowym materiałem. Wydała swój czwarty szwedzki album solowy Den ständiga resan, zaledwie pięć tygodni po wydaniu płyty  Tourism.

O piosenkach

How Do You Do!

Nagrano w studio Tits&Ass w Halmstad (kwiecień 1992);  studio EMI w Sztokholmie w maju 1992 r.

Pierwszy singiel promujący płytę. Piosenka odniosła komercyjny sukces, będąc numerem jeden krajowych list przebojów w Norwegii i Hiszpanii. Osiągnęła również drugie miejsce w kilku krajach, w tym w Austrii, Belgii, Finlandii, Niemczech, Holandii, Szwecji i Szwajcarii.

Bardzo pozytywna piosenka. Skoczna, rytmiczna i od razu pobudza do zabawy. Fajna gitara elektryczna w tle no i perkusja. Super duet Marie i Pera – prowadzą ze sobą tutaj świetny dialog. Trzeba do tego koniecznie oglądać teledysk, w którym Per gra takiego sztywniaka, a Marie próbuje go trochę rozruszać – zabawne video, pełne radości, jak sama piosenka. Wybranie jej na singiel, to był świetny pomysł, do tego idealnie się sprawdzała na koncertach.

Did it ever make sense to you to say bye bye bye?

Wers z tego skocznego refrenu, niedawno zyskał inny wydźwięk, no ale nie zmienia to tego, że kawałek jest bardzo energetyczny.

Fingertips

Nagrano w studio Nas Nuvens w Rio de Janeiro w maju 1992 r.

Trzeci i ostatni singiel promujący album. Jest to duet Marie i Pera, bardzo przyjemny w brzmieniu, delikatny. Ich głosy uzupełniają się w refrenach, zwrotki natomiast śpiewają osobno. Przez cały utwór wyraźnie słyszalna jest gitara, a to już dla mnie ogromny plus.

Then she runs her fingertips through your hair
Your life has just begun
Her fingers, they are everywhere
You’re floating light like air leaving the ground
and she shines on just like the sun

Do piosenki powstał również teledysk, który ujrzał światło dzienne 26 stycznia 1993 r. Utrzymany jest w czarno-białych kolorach i lubię go bardzo, bo Per z Marie mają fajne stylówki w nich. Do tego widać u Marie ciążowy brzuszek. Jedyne co mi się nie podoba w teledysku, to zmieniony aranż piosenki. Ta na płycie jest zdecydowanie lepsza, ale moją ulubioną jest wersja akustyczna z MTV Unplugged z 1993 roku.

The Look (Live in Sydney)

Nagrano podczas koncertu w Sydney Entertainment Centre, 13 grudnia 1991 r.

Piosenka dobrze znana z płyty Look Sharp! Jednak jak to na żywo – jest inna. Przede wszystkim słychać w tle klaszczącą i śpiewającą publiczność. Uwielbiam gitarę elektryczną. Oczywiście w wykonaniu koncertowym nie może zabraknąć interakcji artystów z publicznością. Od około drugiej minuty zaczyna się charakterystyczna gitarowa przygrywka, każdy kto oglądał koncerty wie, że w tamtym momencie obok siebie stało czworo muzyków z gitarami, w tym Per i Marie (później Marie już przestała grać na gitarze, ale wciąż była obecna wśród muzyków w tym momencie), stąd później słychać ten aplauz z widowni. Następnie kolejny charakterystyczny dla koncertów moment, czyli pauza, gdzie na chwilę milknie muzyka i Marie zaczyna słynne „na na na na”, zwykle tutaj następuje seria powtórzeń tej kwestii przez publiczność. Koncertowo jest to bardzo udany utwór, angażuje publiczność do wspólnej zabawy i śpiewania, rozgrzewa zarówno zespół jak i fanów. Na tej trasie piosenka śpiewana była jako bis, czyli już na zakończenie koncertu, ale wcześniej otwierała występy duetu.

The Heart Shaped Sea

Nagrano w Ocean Way Recording w Los Angeles w marcu 1992 r.
Akustyczne gitarowe brzmienie. Bardzo delikatnie płynie muzyka, duet też z taką delikatnością śpiewa – Per rozpoczyna, w drugiej zwrotce śpiewa już z Marie i podkreślę po raz kolejny, że ich głosy ładnie brzmią razem ze sobą. Tekstowo też bardzo ładna piosenka. Naprawdę za mało mieli takich utworów – delikatnych, spokojnych, w których razem śpiewali.

Babe it’s time
to look me in the eyes,
time to say goodbye,
it’s clear to me.
And this time
I won’t let you down,
you can turn around,
I’ll set you free.

The Rain

Nagrano w studio EMI w Sztokholmie w czerwcu 1992 r.

Kocham tę piosenkę. Kolejny przykład na to, jak świetnym tekściarzem jest Per. Naprawdę kawał świetnej roboty tutaj wykonał. Piosenka szyta na miarę Marie, zdaje się idealnie do niej pasować, nie tylko pod względem muzycznym, ale właśnie i tekstowo (choćby już pierwsze wersy:
Zostałam wychowana w północny sposób
A mój ojciec nosił północne imię
Wypłakałam swoje w strugach deszczu
I pora roku zmieniła się w kolejną
Znalazłam serce jasne jak poranne słońce
Dotknął moich ust, tak delikatnie, czubkami swoich palców…


Tłumaczenie na polski nie odda piękna tego tekstu  ❤️️
To, co uwielbiam u Roxette, to oczywiście słyszalne brzmienie gitar i klawiszy w tle.

Tak Per opowiadał o piosence: Zawsze mi się podobała, ma to „nagromadzenie”… rośnie, rośnie, rośnie – aż umierasz… Jej DNA sprawiło, że Roxette brzmiał jak Roxette. Piękne. Marie, oczywiście, wykonała świetną robotę, czyniąc ją później tak spektakularną w studio. Duże piosenki potrzebują wielkich głosów!

Nie sposób się z nim nie zgodzić. To jest big song. Dołożenie do niej głosu Marie, czyni ją jeszcze większą.

I was raised the northern way
and my father had a northern name,
I did my crying out in the pouring rain.
And a season turned into another one,
I found a heart bright like the morning sun.
He touched my lips, so softly, with his fingertips.

But I kept the rain
falling down on me
all the time, all the time.
I kept the rain
falling down on me
all the time, all the time.

And some things in life won’t ever change,
there’s a smell of a rusty chain
and of love disappearing like an aeroplane.

I’ve kept the rain
falling down on me
all the time, all the time.
I’ve kept the rain
falling down on me
all the time, all the time, all of the time.

Keep Me Waiting

Nagrano w studio EMI w Sztokholmie w maju 1992 r.
Ciut mocniejsze brzmienie się pojawia, wyraźnie słychać elektryczną gitarę. Jest to solówka Pera, Marie w tle jest słyszalna. Przyjemny kawałek, bardzo lubię refren i to jak głos Pera w nim brzmi.

It Must Have Been Love (Live in Santiago/studio Los Angeles)

Część występu na żywo nagrano 25 kwietnia 1992 r. w podczas koncertu na stadionie w San Carlos w Santiago. Owe intro zostało później wykorzystane do nowej wersji studyjnej piosenki, którą nagrano w marcu 1992 r. w Ocean Way Recording w Los Angeles. Na płycie połączono wersję studyjną z marca i dodano do niej początkowy fragment z koncertu z kwietnia 1992 r.

Przepiękna wersja chyba najsłynniejszej ballady Roxette. Kocham to wykonanie. Uwielbiałam kiedy Marie sama zaczynała na koncertach tę piosenkę. Tutaj wyszła na scenę i przygrywała sobie na klawiszach, podczas gdy 45 tysięcy fanów robiło jej za chór… coś niesamowitego. Jej głos brzmiał jak dzwon! Dała nawet fanom wyśpiewać kilka wersów. Super. I ta jej wokaliza po refrenie, a potem to jak jeszcze przez chwilę pięknie gra na klawiszach. Magia. Marie świetnie grała na fortepianie, jak dla mnie za mało na koncertach to wykorzystywali.

Druga część piosenki to już wersja nagrana w studio, co słychać – nie ma takiej mocy, ale jest równie piękna. Klawisze zeszły na dalszy plan, choć nadal je słychać, ale na prowadzeniu jest perkusja i gitara. Świetna alternatywa od studyjnej znanej wszystkim wersji tej piosenki. Bardzo często słucham tej – szczególnie ze względu na tę pierwszą część z koncertu na żywo. Marie miała tę umiejętność, że jej wykonania koncertowe przebijały te studyjne.
Lubię też tutaj na koniec piosenki gitarową przygrywkę.

Świetnie, że w Barcelonie w 2001 zarejestrowano wersję tej piosenki z samą Marie. Tylko ona i klawisze, nikogo więcej. Poza śpiewającą i krzyczącą publicznością. Słynne I love you, Marie też się tu zarejestrowało.

Cinnamon Street

Nagrano w studio EMI w Sztokholmie w kwietniu 1992 r. i w studio Medley, 6 lipca 1992 r. w Kopenhadze.

Jest to piosenka śpiewana przez Pera, natomiast istnieje również wersja z wokalem Marie (znalazła się na reedycji płyty z 2009 r.).

Podoba mi się brzmienie gitary. Glos Pera, jak to głos Pera – no nie jest to wokal wybitny, ale ma w sobie coś. W tle udziela się jednak Marie, robi mu wokalizy, więc jakoś to brzmi.
Nie polubiłam tej piosenki po pierwszym wysłuchaniu i potem do niej nie wracałam. Per też twierdzi, że nie lubi żadnej z tych wersji, po prostu nie był to odpowiedni czas na tę piosenkę.

Taka tam pioseneczka, można odsłuchać, ale nie zostaje w głowie, chociaż naprawdę gitara mi się tam podoba. Wolę chyba jednak wykonanie Marie, z prostej przyczyny – ona umie śpiewać 😛 Perowi tej umiejętności nie odbieram, no ale ona lepiej brzmi, nawet w piosence, która opowiada o jakiejś przeszłości Pera. Głos Marie ma tu rockowe brzmienie, słychać, że śpiewa z lekkością bez wysiłku, natomiast w tej wersji z płyty, jest kilka momentów, gdzie Perowi coś sprawiało trudność.

Never Is a Long Time

Nagrano w pustym nocnym klubie The 150 w São Paulo,16 maja 1992 r.

Jedna z perełek na płycie. Solówka Marie w dodatku śpiewana na żywo, bez żadnych poprawek studyjnych! Nigdy wcześniej Roxette nie zarejestrowało tej piosenki. Ta z nocnego klubu jest pierwszą nagraną (poza demo). Per opowiadał, że wersja z tej płyty to jeden z najlepszych występów wokalnych Marie.

Dokładnie tak. Cudowne klawisze razem z gitarą (czyli moje ukochane dwa instrumenty w duecie). Trzecim jest głos Marie. Czy mogę chcieć więcej? Tak, dobrego tekstu i emocjonalnego wykonania. I mam to wszystko w tej jednej piosence. Per znów pokazał tutaj swój talent literacki i kompozytorski. Marie to uzupełniła wokalem. Diamencik. ❤️️
Pamiętam, że jak przesłuchiwałam całą płytę, to piosenka mi się spodobała, ale nie od razu coś we mnie poruszyła. Dopiero słuchając jej wieczorem, w samochodzie, w trakcie podróży uderzyło mnie, jak piękny jest to utwór. Potem nie mogłam się od tego uwolnić przez kilka dni.

You build it up and tear it down,
there’s no reason to follow you.
You left the song without a sound,
you left the story I made for you.
Softly angels bow and cry in the stillness of the night.

Never is a long time – goodbye.
No answers for the asking.
It’s a long time – goodbye.
No mercy for the aching.
It’s a long time – oh I see no light on the forsaken.
Never is a long time – goodbye.
Let’s spend the night when this dream has come to an end.

Sometimes you laugh,
sometimes you cry, and yes,
I’ve cried over you.
You’ve left me blind in paradise.
You’ve left me hungering for the touch of you.
Snow white angels run and hide in the blackness of the night.

Never is a long time…

Każdy wers, każde słowo tej piosenki jest przepiękne. Marie z kolei śpiewa tak, jakby to właśnie tam, w tym pustym nocnym klubie w Sao Paulo, to wszystko się jej przydarzyło. Jakby to tam, w tamtym momencie, ktoś ją porzucił, a ona pełna bólu i żalu, opowiada swoją historię.
Dodatkowo biorąc pod uwagę, to co zdarzyło się prawie 3 miesiące temu, ten tekst zyskuje kolejny mocny wydźwięk. Bo jedno jest pewne. Marie zostawiła piosenki bez dźwięku i historie, które Per dla niej stworzył. I te, które mógł jeszcze stworzyć…
Zupełnie inaczej podchodzi się też do tych słów w refrenie, gdzie Marie śpiewa o utracie miłości, a wydaje się, że to idealnie opisuje uczucia fanów, po jej odejściu.

Never is a long time – goodbye.
No answers for the asking.
It’s a long time – goodbye.
No mercy for the aching.
It’s a long time – oh I see no light on the forsaken.
Never is a long time – goodbye.
Let’s spend the night when this dream has come to an end.

Nie ma odpowiedzi dla pytających. I miłosierdzia dla cierpiących. Ani światła czy nadziei dla porzuconych czy zapomnianych. Jest tylko goodbye.
Nie mówmy „żegnaj”, lecz „do widzenia”. Bo wciąż wierzymy w spotkanie.

Silver Blue

Nagrywano w studio EMI w Sztokholmie we wrześniu 1987 r., w maju 1988 r. i kwietniu 1992 r.

Jest. Nareszcie piosenka, w której głos Pera brzmi głęboko i nisko, tak jak lubię. Kolejny spokojny i piękny duet Pera i Marie. Podzielili się piosenką po połowie – Per zaczyna, Marie natomiast śpiewa drugą jej część. Razem kończą utwór wspólnie śpiewając refren. O głosie Marie już sporo różnych rzeczy napisałam, ale gdy coś jest tak cudowne, to nie sposób o tym nie wspominać. Potrafiła samym brzmieniem głosu dotknąć coś głęboko w człowieku. Dobrze ich słyszeć na tej płycie w kolejnym duecie.

Lubię takie klimatyczne piosenki i nic na to nie poradzę. Są piękne.

I’ve turned into The Broken One who lost the inspiration.
I want to give you all my love like water to a blood red rose.
The Passion – I can’t deal with her.
The Pain – well, I can do without him.
And this is like the milky way, an ocean that only grows and grows.

Here Comes the Weekend

Nagrano w Buenos Aires, w hotelu Alveat Palace, w pokoju 603, 4 maja 1992 r.

Po pierwsze, to co bardzo mi się podoba to akustyczne brzmienie tej piosenki. Cudowna gitara na początku.
Kiedy Marie i Per nagrywali w hotelu tę piosenkę, ich perkusista Pelle Alsing nie miał przy sobie perkusji, więc użył walizek Pera. Zabrzmiało to świetnie! I tak zostało na płycie, także to nie perkusję słychać, ale walizki 😛 Na nagraniu MTV Unplugged również użyto walizek, co można obejrzeć. Efekt świetny!

Bardzo fajny duet Pera i Marie, zwłaszcza mając na uwadze, że grali to po prostu siedząc w hotelowym pokoju, a brzmi jak wypuszczone ze studia! Pod koniec piosenki słychać, jak reszta zespołu bije brawa Marie i Perowi, nawet coś tam w tle brzęczy (sztućce jakieś czy może to, czym uderzano o walizki).

So Far Away (Tourism version)

Nagrano w Buenos Aires, w hotelu Alveat Palace, w pokoju 603, 4 maja 1992 r.

Fajnie słucha się takich nagrań niestudyjnych – tuż przed piosenką słychać jak Per woła hallo?, a Marie coś po szwedzku odpowiada 😛

Potem już wchodzą klawisze i głos Marie, po czym dołącza akustyczna gitara. Tę piosenkę już opisywałam przy okazji płyty Pearls of passion – że była pierwszą z tej płyty, którą usłyszałam i w ogóle jedną z pierwszych (oprócz hitów), którą poznałam. Wywarła na mnie duże wrażenie. Ta wersja tak samo, ponieważ jest tu minimalizm, który lubię. To głos jest najważniejszy. Głos i siła jego przekazu. A jest co przekazywać, bo tekst Pera jest bardzo dobry, a Marie jak to Marie – nie odśpiewuje bezmyślnie, ale wczuwa się w to, co śpiewa. Obie wersję bardzo, bardzo lubię.

Come Back (Before You Leave)

Nagrywano w studio EMI w Sztokholmie w kwietniu i maju 1990 r.

Smyczki! Smyczkowy początek, ach! ♥ Super.
Piosenka nagrana na płytę Joyride, ale już nie wystarczyło miejsca. Tak, jak w przypadku The look i Don’t Believe In Accidents, Per też przy tej piosence uczył się obsługi nowego syntezatora. A jak najlepiej się uczyć? Pisząc piosenkę! I tak powstał utwór. Potem Per dodał w studio owe smyczki, które słychać na płycie na początku oraz partie gitarowe Clarence’a i Jonasa, które słychać na końcu piosenki.

Wersja Roxette z wokalem Marie brzmi świetnie!- opowiadał Per.

Jak zwykle się z nim zgadzam, chociaż słuchałam wersji demo w wykonaniu Pera – dobrze, że pozbył się nadmiaru syntezatora, dodał smyczki i gitary, ale jego głos w refrenie bardzo fajnie brzmi! Piosenkę śpiewa Marie, Per udziela się w końcówce, ale powiem, że ciekawie mogło brzmieć, gdyby jeden refren zaśpiewał Per, tak jak na demo.

Never looked back on a love affair.
I never spent minutes on history,
it made me sad,
it made me so sad.
And in no time no time at all
a change has begun and the name is You,
I feel strange,
you’ve made my life strange.
Cos baby when you get close to me
I say there’s a certain chemistry.

Come back before you leave.
I haven’t got room for a broken heart.
Come back before you leave.
You shouldn’t go at all, you shouldn’t go at all.

Things Will Never Be the Same (Live in Zürich)

Nagrano podczas koncertu w Zürichu, w Hallenstadion, w listopadzie 1991 r.

Akustyczna wersja, którą uwielbiam. O piosence można poczytać przy wpisie o płycie Joyride, bo że to moja ukochana piosenka, tam właśnie pisałam.

Cieszę się, że mam aż trzy wersje jednej piosenki do słuchania. Ta jest bardzo podobna do wykonania z Sydney, z grudnia 1991 r.
Taki mieli wtedy zamysł na tę piosenkę – czyli Per i Marie sami na scenie i tylko jedna gitara akustyczna, na której Per przygrywał. Tych dwoje na scenie, jedna gitara, piękna piosenka i człowiek zapomina o całym świecie.
Bardzo bym chciała, żeby istniał cały koncert, gdzie są tylko we dwoje. Bez wzmacniaczy dźwięku, akustycznie, fortepian, gitara i mikrofony (nie liczę tu występu MTV Unplugged, bo tam był też band muzyczny). Taki jakiś maleńki, klubowy koncercik.
Właśnie takimi minimalistycznymi występami, z użyciem jednego-dwóch instrumentów, Marie i Per robili na mnie największe wrażenie. Marie właściwie, bo głównie ona tak występowała, ale tutaj jest ich piękny duet, w którym Per również się sprawdził. Cudowne jest to, że śpiewali tę piosenkę setki razy, a za każdym słychać w niej świeżość. Marie za każdym razem podchodziła do niej bardzo emocjonalnie, co sprawiało, że utwór na każdym koncercie brzmiał wyjątkowo i niepowtarzalnie.

Joyride (Live in Sydney)

Nagrano w Sydney Entertainment Centre, 13 grudnia 1991 r.

W tej piosence słychać istne szaleństwo. Per zagrzewa publiczność do wspólnej zabawy. Wraz ze słowami: In a wonderful balloon wśród widowni roznosi się okrzyk – właśnie wtedy spadły na nich ogromne kolorowe balony, które przez całą piosenkę były odbijane przez fanów. Często wiele z nich trafiało też na scenę. Świetny moment i pomysł na koncertową wersję piosenki! Polecam to obejrzeć na którymś z nagrań!

Mnóstwo dobrej zabawy, radości i wspólnego śpiewania – takie utwory to kwintesencje koncertów, bo angażują publiczność do wspólnej zabawy z artystami. Oczywiście kolejny znany moment koncertów to śpiewana przez fanów fraza:

Who rocks you like a baby!

Później Marie z Perem kilka razy zagrzewają publiczność do śpiewania refrenu.

Queen of Rain

Nagrano w studio EMI w Sztokholmie w czerwcu 1990 r.

Drugi singiel promujący płytę. Na Liście Przebojów Trójki piosenka zajęła szóste miejsce w grudniu 1992 roku.

Perełka tej płyty ❤️️
Królowa Deszczu, która musiała ustąpić miejsca na Joyride innej piosence (Perfect Day).
Chyba zaraz obok Things will never be the same, jest to moja ukochana piosenka (chociaż robi się ich naprawdę sporo już). Jednak Queen of Rain od samego początku stawiałam bardzo wysoko na mojej liście ulubionych piosenek Roxette.

Per znów spisał się na medal pisząc tekst i tworząc kompozycję (muzykę pisał razem z Matsem Persson’em). Jest piękna gitara. I jakiś instrument dęty – strzelam, że to może być obój – przepiękne brzmienie, podkreśla bardzo klimat piosenki i tekst, który Marie śpiewa.
No i Marie. Ja już naprawdę nie wiem, co mogę napisać o jej głosie, czego jeszcze nie napisałam. Tą piosenką wwierca mi się w duszę. Każdy wers piosenki, który Marie śpiewa – ja czuję.
Każde wykonanie tej piosenki na żywo było bardzo przejmujące. Marie często śpiewała ją z zamkniętymi oczami przez większość utworu, a to dowodziło, jak bardzo wczuwała się w nią i skupiała na tym, co chciała przekazać słuchaczom. Było to śpiewanie od serca.

Kocham cały tekst, ale jakoś szybko zapamiętałam tekst do drugiej zwrotki:

In that big old house
there are fifty beds
and one of them leads to your soul.
It’s a bed of fear,
a bed of threats,
regrets and sheets so cold.
All I knew your eyes so velvet blue,
I’ve been in love before, how about you?

Ciarki mam, jak Marie to śpiewa. Potem refren, w którym słychać w tle również Pera:

There’s a time for the good in life,
a time to kill the pain in life,
dream about the sun you queen of rain.

Coś pięknego. Śnij o słońcu, Królowo Deszczu. Na zawsze, nasza Queen of Rain.

Piosenka ma również teledysk, w końcu była singlem. Jest równie klimatyczny, jak cała piosenka. Kręcony w Normandii we Francji na skalistej wyspie Mont Saint-Michel. Per wspominał, że podczas kręcenia musieli uciekać przed falą, która nadciągała.

I jeszcze piękna końcówka:

Time went by as I wrote your name in the sky,
Fly, fly away, bye bye.

Leć, pa pa. Goodbye, Queen Marie.

Queen Of Rain
fot. Matthew Murray

Podsumowując, jest to bardzo dobra płyta. Doskonale rozumiem zamysł Marie i Pera na zrobienie albumu z trasy – nawet jeżeli jest tutaj kilka znanych już piosenek, to ich wersje są zupełnie inne niż na płytach wcześniejszych, bo grane są na żywo przed publicznością. Z kolei jeśli chodzi o nowe piosenki, to znalazły się tutaj również perełki, jak Queen of Rain, The Rain, Never is a long time. Płyta jest dowodem, że Roxette nawet bez zaplecza studyjnego było w stanie świetnie zagrać piosenki – czy to w klubie nocnym, czy hotelowym pokoju, z walizkami zamiast perkusji.

Joyride. Trzecia płyta Roxette.

Kilka słów o płycie i pracy nad nią

Joyride, to trzeci album studyjny Roxette. Został wydany 28 marca 1991 roku i miał powtórzyć sukces Look sharp!

Płyta była nagrywana w Szwecji przez 11 miesięcy. Szwedzki duet doświadczył znacznej presji ze strony wytwórni EMI, aby wydać kolejny album, który stanie się hitem na świecie. Per i Marie oparli się presji, aby przenieść się do Los Angeles i współpracować
z doświadczonymi amerykańskimi producentami i muzykami. Zamiast tego postanowili rozwinąć własne brzmienie z muzykami ze Szwecji, z którymi wcześniej pracowali.

Per Gessle określił nacisk wytwórni jako „intensywny” – EMI zainwestowało prawie
2 miliony dolarów w promocję przedpremierową płyty Joyride.

Muzyk opowiadał, że napisał album z zamiarem, by brzmiał on jak płyta z największymi przebojami. Nie było wiadomo, czy Joyride podzieli losy poprzedniej płyty Look Sharp!
Mieliśmy szczęście, że film „Pretty Woman” pojawił się pomiędzy tymi albumami, więc świat nie miał szansy o nas zapomnieć! – wspominał Per.

Per Gessle, rozpoczął pracę nad albumem w lutym 1990 r. w studiu nagrań Tits&Ass
w Halmstad, które założył w 1984 r. ze swoim ówczesnym kolegą z zespołu Gyllene Tider, gitarzystą Matsem „MP” Persson’em. Obaj panowie nagrali surowe wersje demo dziesięciu piosenek w ciągu trzech tygodni. Potem dołączyła do nich Marie Fredriksson, która następnie wniosła swój wkład w zmianę aranżacji części materiału. Do końca kwietnia cała trójka zakończyła prace nad ponad dwudziestoma pięcioma demami.

W maju 1990 r. praca nad płytą przeniosła się do studia EMI w Sztokholmie, gdzie do Pera i Marie dołączył producent Clarence Öfwerman.

Wszystkie teksty na tym albumie zostały napisane przez Pera, który także skomponował większość muzyki – z wyjątkiem Spending My Time, (Do You Get) Excited? oraz Perfect Day, które zostały wspólnie skomponowane z Matsem Persson’em.
Marie jest współautorką muzyki do jednego z głośniejszych rockowych utworów albumu Hotblooded, samodzielnie zaś skomponowała balladę Watercolours in the rain. Tekst do tej piosenki został napisany kilka lat wcześniej przez Pera. Muzyk wyraził zainteresowanie takim rodzajem pracy w parze z Marie (on daje tekst, Marie pisze muzykę), licząc, że w przyszłych materiałach będzie się to powtarzało regularnie.

Kiedy tak się dzieje [ja piszę teksty a Marie komponuje muzykę], to sprawia, że Roxette jest jeszcze lepsze, ponieważ poszerza to nasze możliwości i to jaki rodzaj muzyki możemy stworzyć. Myślę więc, że powinna pisać więcej – tłumaczył Per. Jej ograniczony wkład w pisanie tekstów piosenek Roxette wynikał z trudności w pisaniu angielskich tekstów. Marie powiedziała, że „bardzo dziwnie jest pisać w innym języku”- dodał jej partner z zespołu.

Utwory z Joyride w porównaniu do tych z poprzedniego albumu są znacznie bardziej zbliżone do muzyki pop niż rocka, mniej ostre i dynamiczne, lecz bardziej melodyjne.

Album zyskał ogromną popularność na całym świecie i do dziś jest uważany za największy komercyjny sukces zespołu oraz szczyt jego popularności – sprzedał się
w ilości 11 milionów egzemplarzy, a wszystkie single zdobyły bardzo wysokie miejsca na listach przebojów całego świata, w tym w Polsce.
Dzięki tej płycie, duet stał się jednym z najważniejszych zespołów muzycznych, które odniosły sukces w 1991 r. i ugruntował swoje miejsce wśród najbardziej znanych zespołów muzyki popularnej. Piosenki z Joyride wciąż są szeroko znane na całym świecie i uważane za jeden z symboli muzyki początku lat 90. XX wieku.

Album ten był promowany największą w dotychczasowej historii zespołu trasą koncertową Join the Joyride! World Tour 1991/92, podczas której odbyło się 108 koncertów obejrzanych przez 1,7 mln osób.

O piosenkach

Joyride

Pierwszy singiel promujący płytę.
Tytuł Per Gessle zaczerpnął z wywiadu z Paulem McCartney’em, który określił wspólne pisanie piosenek z Johnem Lennonem słowami „long joyride”. Perowi spodobało się brzmienie słowa, dopiero później dowiedział się, co ono oznacza:
Kiedy kradniesz samochód tylko po to, by się nim przejechać, a potem porzucasz go gdzieś na drodze – owa przejażdżka to właśnie „joyride”- wyjaśniał Per.

Być może piosenka by nie powstała, gdyby nie ówczesna dziewczyna Pera (obecna żona), która pozostawiła muzykowi na fortepianie kartkę z napisem: „Cześć, głupku, kocham cię”. Słowa wydały się idealne pasować do refrenu, Per napisał więc: Hello, you fool,
I love you/Come on, join the joyride.

Ta historia dobrze ilustruje sposób, w jaki pracuję. Podchwytuję słowa, frazy zewsząd – od osób, z którymi rozmawiałem, z książek, które czytam, z programów telewizyjnych, które oglądam – tłumaczył Gessle.

Piosenka z rodzaju tych, jak np. The Look czy Big L. – czyli hity, a dla mnie gdzieś w tyle stawki (chociaż The look lubię bardziej). Poza chwytliwą melodią, to nie ma tu głębszego tekstu czy możliwości, by zaprezentować głos – chodzi po prostu o to, by słuchacz się złapał, nucił, by wkręciło mu się do głowy. Nie mam nic przeciwko, w końcu takimi prawami żądzą się media, a muzycy bez mediów i fanów nie będą istnieć, więc to takie zamknięte koło.
Jest to utwór przyjemny, ale nie budzi we mnie szczególnych emocji. Oczywiście, jeżeli słucham to nucę, inaczej się nie da 😉

Moment, który lubię, bo jest dość charakterystyczny dla tego numeru to:

I’ll take you on a sky ride
I’m feeling like I’m spellbound
The sunshine is a lady
Who rocks you like a babe!

Siłę tutaj stanowi ostatnie zdanie, śpiewane z pazurem. Na koncertach Marie zwykle w tym momencie dawała się wykazać publiczności, która wyśpiewywała tę kwestię.

Teledysk też fajnie nawiązuje do znaczenia słowa joyride, chociaż do końca nie wiadomo czy Per ukradł to auto i przyjechał po Marie, i czy potem je porzucili gdzieś hen daleko :-P

Hotblooded

Muzykę wspólnie napisali Per Gessle i Marie Fredriksson.

Nie lubiłam tej piosenki na początku. Może to wynikać z tego, że wielu piosenek nie znałam i słuchając płyt czy oglądając koncerty, coś innego przykuwało moją uwagę.
Teraz jest inaczej, doceniam tu rockowy klimat i dużo gitary, którą uwielbiam. Marie się tutaj też wyżywała głosowo, a to z chrypką, a to drapieżnie. Bawiła się wokalem, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Skoczna melodia. Taki koncertowy kawałek, na żywo zdecydowanie pobudzał publikę do wspólnej zabawy, klaskania, skakania i śpiewania z zespołem. Im więcej razy ją słyszę, tym bardziej lubię!

Początek jest świetny, kiedy Marie jeszcze bez muzyki śpiewa:

You know I’m hotblooded, baby…


Fading Like A Flower (Every Time You Leave)

Drugi singiel. I jest w końcu po dwóch utworach taki, o którym mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć – uwielbiam!
Wszystko tutaj idealnie współgra – świetny tekst i kompozycja Pera, no i to co najważniejsze – głos Marie i jej wykonanie.

Cudowne klawisze na początku, potem przewijają się przez cały numer, do tego wyraźnie słyszalna gitara, która momentami ma mocniejsze zagrania. Dwa moje ulubione instrumenty w jednym kawałku – to nie mogło się nie udać! :-P

Fragment, który bardzo lubię (i tekstowo i to jak Marie to śpiewa):

Tell me why
When I scream there’s no reply?
When I reach out there’s nothing to find?
When I sleep I break down and cry?

Do tego refren szybko wpada w ucho i łatwo się zapamiętuje tekst.

Oczywiście warto też wspomnieć o teledysku. Kręcony w Sztokholmie, na Starym Mieście (Gamla stan) oraz w Ratuszu Miejskim. Przepiękne widoki – zarówno wewnątrz Złotej Sali Ratusza, jak i widok z Ratusza na Sztokholm. W owej Złotej Sali, co roku odbywa się bal noblistów.

Golden Hall, Stockholm


Knockin’ On Every Door

Solówka Pera (ale Marie tutaj wspiera głosowo). Nie znosiłam tego po paru pierwszych przesłuchaniach. Ogólnie początkowo omijałam piosenki Pera.
Tutaj Per nie prezentuje tego niskiego głosu, który lubię, ale za to jest dość energicznie i przebojowo. No i jest też gitarowy riff.
Plus za kompozycję  i bardzo chwytliwy refren, bo wkręca się i potem zostaje w głowie. Jest to kolejna piosenka sprawdzająca się świetnie na koncertach. Tłum szaleje, zespół na scenie tak samo – a o dobrą zabawę przecież chodzi.


Spending My Time

Czwarty singiel. Wspólna kompozycja Pera i Matsa Persson’a.
Per od razu wiedział, że ma hit w ręku. Niestety w trakcie marketingu utworu nastąpiły rewolucje w wytwórni, zwolniono 122 osoby, więc po uspokojeniu się sytuacji, media już nie nadrobiły zaległości z tą piosenką.
Nic nie stanęło na przeszkodzie – ludzie i tak pokochali utwór. Piosenka zawsze była mocnym punktem koncertów, publiczność śpiewała razem z Marie od początku do końca.

Jest to piosenka, którą uwielbiam odkąd pamiętam ❤️
Tekst znam na pamięć i obudzona w środku nocy jestem w stanie go wyrecytować.
Jeden z lepszych tekstów jakie Per kiedykolwiek napisał – i chyba metoda tkwi w prostocie, bo tekst nie jest naszpikowany metaforami. Po prostu opowiada o miłości, tęsknocie. Majstersztyk. Piękna gitarowa przygrywka.
Marie bardzo przekonująca w wykonaniu, ale prawdziwa petarda, to wykonanie zarejestrowane na koncercie w Afryce podczas trasy Crash! Boom! Bang! World Tour w 1995 roku. Ze sceny zeszli wszyscy muzycy, pojawił się fortepian i siedząca przy nim Marie.
To, co ta kobieta wyczarowała swoim głosem przy tym instrumencie, to jest istna magia.
Muzyka w najczystszej postaci. Głos wspierany tylko brzmieniem fortepianu, piękny tekst i niesamowita umiejętność przekazania treści piosenki – Marie pokazała tu całą swoją klasę i kunszt wokalny. Ludzie dali się ponieść, Marie pozwoliła im więc na to, by sami odśpiewali jeden refren.
Cudowne. Magiczne. Muzyczna uczta.

My friends keep telling me:
‘Hey, life will go on’
Time will make sure I get over you
This silly game of love you play, you win only to lose…

Teledysk nawiązuje do treści piosenki – Marie w samej białej koszuli snuje się po jakimś mieszkaniu, przesiaduje na parapecie, łóżku, fotelu, wannie i przy stole – tęskniąc za kimś, kogo kocha.

Roxette – Spending my time [live from South Africa 1995]


I Remember You

Piosenka o roboczym tytule Boom Boom (And Boom Boom Again).
Per opowiadał, że tak naprawdę jej nie lubił, więc nie znalazła się na winylu Joyride. Na CD była tylko dlatego, że wytwórnia chciała trzech dodatkowych piosenek w cyfrowej wersji.

Ja ją lubię. Gitarowy początek bardzo fajny, tekstowo trochę średniak, bo nie ma tu jakieś historii, emocji, ale broni się wykonaniem. Marie bawi się tutaj barwą głosu i to dodaje naprawdę dużo koloru do całej piosenki. Kompozycyjnie jest to utwór dość przebojowy i energiczny.


Watercolours In The Rain

Typowy utwór w stylu Marie – mówiła, że gdy sama pisze piosenki, to brzmią właśnie tak, jak ta.
Per dał jej swój bardzo stary tekst, który sporo czasu przeleżał, a ona napisała do niego muzykę.
Bardzo spokojna i nastrojowa piosenka. Piękna gitara akustyczna na początku, potem przez cały utwór jest wyraźnie słyszalna.
Bardzo ją lubię. Siłą spokojnych piosenek jest interpretacja tekstu przez wokalistę i głos. To takie piosenki uderzają w jakieś czułe struny słuchaczy – z takimi mogą się identyfikować, wzruszać przy nich, poczuć coś więcej niż samą radość ze skocznej melodii. Przez taki utwór, wykonawca przekazuje emocje, które słuchacz odbiera.
No a Marie to specjalistka w tej kwestii. Do piosenek zawsze podchodziła z sercem, a śpiewała tak, jakby wszystko to o czym Per pisał, przeżyła na własnej skórze. Takie klimaty do mnie bardzo przemawiają.

Find a place to settle down
Get a job
In a city nearby
And watch the trains
Roll on by

I’ll find the falling star
I’ll fall in love
With the eyes of a dreamer
And a dream worth believing

The Big L.

Trzeci singiel z charakterystyczną przygrywką. I znowu hit, który ludzie bardzo pokochali. Ja trochę mniej, bo znowu – jest energia, żywioł, skoczna melodia, fajny duet Marie i Pera – ale nie ma tego czegoś dla mnie. Nie zmienia to faktu, że to bardzo przyjemny duet (chyba mogę to tak nazwać, Per tutaj może i więcej śpiewa, ale przeplatają się razem z Marie).

Marie opowiadała, że gdy usłyszała wersję demo, nie była przekonana, ponieważ piosenka była jej zdaniem zbyt popowa. Razem z Perem mieli wiele prób, podczas których zmieniali aranż, aż piosenka uzyskała brzmienie, które trafiło na płytę.

Teledysk jest bardzo kolorowy – cyrkowy. Uwielbiam moment, kiedy Marie unosi do góry płonące serce. Gdzieś w całym tym tłumie, można wypatrywać również żony Pera, która brała udział w nagraniu.

Soul Deep

O tej piosence pisałam już przy okazji pierwszej płyty Roxette. Lubię ją bardzo, ale zamiast umieszczać ją znów na płycie, można było dać coś nowego (chociażby Queen of rain, która miała pierwotnie zamykać album, ale zastąpiła ją piosenka Perfect Day).


(Do You Get) Excited?

Miała być szóstym singlem. Nakręcono nawet teledysk, ale później wydanie jej jako singla zostało anulowane. Szkoda – najważniejsze, że został teledysk.

Piosenka niezwykle klimatyczna. Niby spokojnie sobie płynie, ale wcale tak nie jest. Marie tutaj znowu może się pokazać wokalnie i ja takie utwory zawsze będę stawiała o wiele wyżej niż skoczne przeboje. Bo hity najczęściej oprócz tego, że mają być nośne, to żadnej innej zalety nie mają.
Ta piosenka ma ich wiele – przede wszystkim świetną wokalistkę. Marie śpiewa to tak, że czuje się niemal wszystkie emocje jednocześnie. Czasem aż dreszcze przechodzą. Zaczyna zwrotki bardzo zmysłowo i tak samo trwa do refrenu – tekst tutaj też współgra z głosem, a jak ktoś dołoży do tego oglądanie teledysku – to ma zmysłowość do sześcianu – w wykonaniu, tekście i patrząc na bosą Marie błąkającą się gdzieś na plaży. Co jakiś czas pojawiają się przebitki na wykonanie piosenki z koncertu – tam też widać to wszystko, co Marie pokazuje na tej plaży nocą.
Piękno. Zmysłowość. Eteryczność.

Jest jak bogini muzyki. Wolny ptak ❤️

Po pierwszym refrenie wchodzi mocna gitarowa przygrywka, która potem powraca jeszcze kilka razy. Nadaje to charakteru i niezwykłego klimatu całości. W związku z tym, że muzycznie piosenka nabiera mocniejszego brzmienia, Marie również wokalnie daje temu wyraz.
Nic tylko się wsłuchać i dać ponieść.

Do you get excited? fot. Matthew Murray


Church Of Your Heart

Piąty singiel. Na początku nie rozumiałam za bardzo popularności te piosenki – oglądałam koncerty, a ona zwykle tam była i jakoś średnio mi się podobała.
Wszystko zmieniło się po mega wzruszającym wykonaniu na koncercie Live Traveling The World z 2013 roku. Ależ to było emocjonalne i piękne! Per mega wzruszony, ale szczęśliwy, skandująca, klaszcząca i krzycząca publiczność, no i cudownie śpiewająca w refrenach Marie. Po tym wykonaniu inaczej zaczęłam patrzeć na ten utwór i pokochałam go bardzo.

Wracając do wykonania studyjnego – przyznaję szczerze, że lubię Pera śpiewającego takie właśnie spokojne klimaty. On zwykle brał skoczniejsze kawałki, ale to w tych, gdzie musiał wykazać się delikatnością, bardziej mnie przekonuje. Jego głos wtedy brzmi znacznie lepiej. Wzrusza czasem. Facet też potrafi przekazać emocje, ale miał mało okazji do tego.

Muzycznie też jest dobrze – dużo gitary, nadającej cały rytm, czasem pojawia się mocniejsze zagranie, jest Per grający na harmonijce ustnej (świetnie gra, trzeba mu przyznać).
Zmieniłabym tylko jedną rzecz – zrobiłabym z tego duet, tak jak czasem na koncercie robili – że Marie razem z Perem śpiewa refreny, a potem sama też ma kilka wersów.

Teledysk do piosenki nakręcono w kościele w Sydney. Pojawiają się też wstawki z koncertu.


Small Talk

Piosenka, która jakoś jest mało przeze mnie odtwarzana. Wynika to z tego, że nie wybiła mi się gdzieś przy poznawaniu płyty, więc potem do niej nie wracałam, a jest to całkiem dobry utwór. Marie na głównym wokalu, przyjemny refren, Per również ma tam swój udział. Muszę się z nią bardziej zapoznać, bo jest tu potencjał.


Physical Fascination

Lubię gitarowy początek, który potem przez całą piosenkę się pojawia. I to chyba tyle. Niczego we mnie nie wzbudziła ta piosenka przy jej poznawaniu (ilość piosenek do zapoznania też na to wpłynęła). Z biegiem czasu, przy kolejnych przesłuchaniach w sumie znajduję w niej jakieś plusy – ową przygrywkę gitarową, do tego podoba mi się brzmienie głosu Pera w refrenie, szczególnie jak śpiewa tytułowe słowa. No i ta jakaś jego rytmiczność mi pasuje, szczególnie w tym momencie, jak Per śpiewa:

Shake shake it up, this love divine

Plus za wokal Marie w tle. Nadaje klimatu.


Things Will Never Be The Same

Moja perełka. Diamencik. Cudeńko ❤️
Moja ukochana piosenka z płyty i w ogóle jedna z najukochańszych piosenek Roxette.
Od niej zaczęła się moja przygoda z poznawaniem twórczości duetu.
Po śmierci Marie słuchałam piosenek Roxette, które dobrze znałam. Wtedy kolega (Greg, pozdrawiam 😉) podrzucił mi link z tym utworem.
Słuchałam, aż w końcu wybrzmiał refren, w którym Marie śpiewa:

Losing you…
Things will never be the same
Can you hear me call your name?
If we changed it back again
Things would never be… in your hand

Emocje, które poczułam w tamtym momencie były nie do opisania. Tekst i brzmienie głosu Marie uderzyły mnie ze zdwojoną siłą, ponieważ cały refren zdawał się opisywać sytuację po śmierci Marie. Odeszła i nic nie będzie takie samo. Cokolwiek byśmy nie zrobili, nie cofniemy tego, co już się wydarzyło.

Zapętlałam piosenkę do tego stopnia, że po jednym dniu pamiętałam cały tekst refrenu i zwrotki śpiewane przez Pera (tak, tak – jego zwrotki, nie Marie :-P).

Później znalazłam wykonanie live z Australii  z 1991 roku. Mistrzostwo świata.
Marie na scenie z Perem. On gra na gitarze, a ona śpiewa. Ale śpiewa tak, że głosem mury mogłaby kruszyć. Wersja koncertowa tej piosenki jest przepiękna – wolniejsze tempo niż na studyjnej, a w dodatku bardzo emocjonalnie Marie śpiewa refren.

Jest jeszcze trzecia wersja utworu z płyty Tourism (wykonanie live z Zürichu w 1991 r.), równie przepiękna co dwie poprzednie (ale o tej wersji więcej napiszę przy okazji płyty Tourism).

Już pierwsze dźwięki wystarczyły, bym ją pokochała – akustyczna gitara. Przepiękna melodia. Totalnie trafia w mój muzyczny gust. Jeden z piękniejszych duetów Marie i Pera.
Żal, że mieli ich tak niewiele. Zamiast solówek Pera, czy kilku skoczniejszych kawałków, mogli postawić na takie właśnie duety. Uwielbiam.
Prawdziwe arcydzieło tekstowe, muzyczne i wokalne ❤️

Roxette – Things will never be the same [Sydney, Australia, grudzień 1991 r.]


Perfect Day

Pierwotnie zamiast niej, na płycie miała znaleźć się piosenka Queen of rain (którą kocham). Na miejscu tego, kto dokonywał wyboru między tymi dwiema piosenkami, chyba bym nie umiała wybrać. Obie to piękne solówki Marie.
Decydujące było to, że w Perfect Day użyto akordeonu, co duetowi bardzo się podobało. Mieli również możliwość użycia tego instrumentu na koncertach, ponieważ Vicki Benckert (robiła chórki), dołączyła do Roxette podczas trasy i grała na akordeonie.

Demo tego utworu jest jednym z niewielu, które śpiewa Marie. Nie istnieje żadne demo, w którym tę piosenkę śpiewałby Per. W materiale o pracy nad płytą Joyride, Per mówi, że nie byłby w stanie wyśpiewać tej piosenki. Tonacja jest dla niego zbyt trudna, natomiast Marie zdaje się śpiewać ją z niebywałą lekkością.
W tym samym materiale, Marie opowiadała, że gdy pierwszy raz usłyszała muzykę do tej piosenki, była pod wrażeniem. Szczególnie refren był dla niej wyjątkowy.
To jest piosenka o której marzyłam – opowiadała.
Tak samo uważam, że to wyjątkowy utwór.

There´s no escape for the broken-hearted
There’s no return once you´ve lost your way
I say a prayer now our love´s departed
That you´ll come back to stay and bring the perfect day…

Bonusy z reedycji z 2009

The sweet hello, the sad goodbye

Nie znalazła się na płycie, choć Per uważał, że powinna zająć miejsce chociażby Physical Fascination.

Piosenka była promocyjnym CD specjalnie przygotowanym dla szwedzkiego radia w podziękowaniu za wieloletnie wspieranie duetu.
Lubię muzyczny początek, jest w nim jakiś czający się niepokój. Marie śpiewa zwrotki, natomiast w refrenie razem z Perem na przemian śpiewają wersy. Marie zaczyna, Per śpiewa tytuł piosenki.

[…]
I thought we were the chosen ones,
who were supposed to fly

Ref:
We’re very much the same, you and I
The sweet hello, the sad goodbye
Still waiting to get hurt, time after time
The sweet hello, the sad goodbye
When love lies in our hands, we seem to run and hide
And I can’t help but wonder why
The sweet hello, the sad goodbye

Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam zdanie We’re very much the same, you and I. Może chodzi o sposób, w jaki Marie je śpiewa i połączenie z muzyką. W każdym razie, refren bardzo mi się podoba i wielka szkoda, że piosenka nie znalazła się na podstawowej wersji albumu.

W tym samym roku, w którym wydano piosenkę (1991), Thomas Anders zrobił cover tego utworu i umieścił na swoim singlu.

Love spins (demo)

Jest demo, jest Per 😛Całkiem fajny kawałek, bo głos Pera ładnie w nim brzmi. Refren taki do pobujania się. Nie jest to jakaś super piosenka, inaczej znalazłaby się na albumie (chociaż czasem świetne się nie znajdowały), ale i zła też nie jest. Lubię.

Seduce me (demo)

Demo nagrane latem 1990 roku w studio w Halmstad. Per napisał piosenkę razem z Marie – to znaczy jego jest tekst, natomiast muzykę tworzyli razem przy fortepianie w jego mieszkaniu w Halmstad.
Na gitarze gra Mats „M.P” Persson.
Clarence Öfwerman (producent) nienawidził tej piosenki, więc Roxette nigdy jej nie nagrało. Jak mówi Per: Nie potrzebowaliśmy tego wtedy. Mieliśmy lepsze melodie.

Lubię brzmienie perkusji, która nadaje rytm, no i oczywiście gitara świetna. Głos Marie też bardzo mi się podoba. Potrafi ze średnich piosenek zrobić coś dobrego, chociaż ja nie uważam, żeby to była zła piosenka. Marie na wokalu, prezentująca znów swoje możliwości, więc piosenka na mojej playliście się znajduje.

Look Sharp! O drugiej płycie Roxette.

Kilka faktów dotyczących płyty

Look Sharp!, to drugi studyjny album Roxette, wydany 21 października 1988 roku. Płyta odniosła natychmiastowy sukces komercyjny w Szwecji, zadebiutowała na pierwszym miejscu. W ciągu dziesięciu dni od wydania sprzedało się ponad 140 tysięcy egzemplarzy albumu. Ostatecznie płyta uzyskała w Szwecji certyfikat 6-krotnej platyny.
Był to przełomowy krążek, ponieważ przyczynił się do międzynarodowego rozgłosu
i kariery Roxette. Płyta na całym świecie sprzedała się w ilości 9 milionów egzemplarzy.

Look Sharp! w porównaniu do pierwszego albumu, jest bardziej dynamiczna
i nowoczesna w brzmieniu. Większość utworów jest bardziej rockowa niż w Pearls of passion, a obok nich pojawiają się spokojne i nastrojowe ballady.

Dwoma pierwszymi singlami promującymi album w Szwecji były piosenki Dressed for success i Listen to your heart, które natychmiast w rodzimym kraju duetu stały się hitami, osiągając odpowiednio drugie i trzecie miejsce. Per Gessle i wytwórnia EMI postanowili uczynić Marie Fredriksson główną wokalistką Roxette. Miała ona śpiewać piosenki, podczas gdy jej partner z zespołu je pisał. Dlatego też, jako single wybierali piosenki śpiewane przez Marie.

Pierwszym singlem wydanym we Francji, Niemczech i Włoszech była piosenka Chances, ale nie znalazła się na listach przebojów.

Jak już wspominałam Look Sharp! okazało się przełomem w karierze szwedzkiego duetu. Dotąd znani jedynie w Szwecji, dzięki pewnemu studentowi zasłynęli na rynku amerykańskim. Będący na wymianie student, kupił płytę Roxette i po powrocie do Ameryki, zaniósł ją do zaprzyjaźnionej stacji radiowej. Krążek przeleżał tam kilka tygodni, do momentu, w którym mężczyzna przyszedł odebrać płytę. Dziennikarz oddał mu album, a w tym czasie dyrektor programowy stacji zobaczył okładkę płyty, która bardzo mu się spodobała, bo przypominała okładkę magazynu. Na antenie został odtworzony pierwszy kawałek z płyty, czyli piosenka The look. Natychmiast rozdzwoniły się telefony z pytaniami, co to za piosenka, kto ją wykonuje oraz prośby o ponowne jej odtworzenie. Prezenter rozesłał kopie utworu do innych stacji i tak utwór zyskiwał coraz większą popularność w Stanach.

Piosenka The look znalazła się w pierwszej pięćdziesiątce Bilboard Hot 100, zanim zespół rozpoczął oficjalną promocję. Osiem tygodni później – zajmowała miejsce pierwsze. W ciągu roku, utwór stopniowo stał się światowym hitem, osiągając najwyższe noty w 25 krajach. Przez 6 tygodni był numerem jeden na australijskiej liście singli. Dzięki temu sukcesowi single z płyty (oprócz Chances) zostały ponownie wydane – tym razem już na całym świecie.

Zespół Roxette był nominowany do dwóch nagród Grammis – szwedzkiego odpowiednika Grammy Awards – w 1989 roku, w kategorii Artysta Roku i Najlepszy Zespół Pop/Rock.
Marie Fredriksson i Per Gessle zdobyli odpowiednio nagrody w kategoriach: Najlepsza Wokalistka Pop/Rock i Najlepszy Kompozytor.
Zarówno Roxette, jak i Marie zdobyli w tym okresie liczne nagrody Rockbjörnen. Zostali nagrodzeni w kategorii Najlepszy Szwedzki Album i Najlepszy Szwedzki Zespół na ceremonii w 1988 roku, a drugą nagrodę zdobyli w następnym roku. Marie Fredriksson zdobywała nagrodę jako Najlepsza Szwedzka Wokalistka przez cztery kolejne lata z rzędu: w roku 1986, 1987, 1988 i 1989 (co do dziś stanowi rekord w ilości zdobytych nagród).

O piosenkach

The look

Czwarty singiel i piosenka przełomowa w karierze zespołu. Per Gessle, jak sam mówił melodię stworzył trzema akordami i jednym palcem. Na syntezatorze z sekwencerem,
z którego dopiero uczył się korzystać.

Piosenka została napisana dla Marie Fredriksson (dlatego w wersji demo, Per śpiewa he’s got the look). Duet próbował nagrać demo z wokalem Marie, ale to nie działało.
Per mówił: To było prawdopodobnie zbyt monotonne. Jej głos potrzebuje większych melodii.
Muzyk opowiadał w wywiadzie, że Marie lubiła demo, ale powiedziała, że nie może zaśpiewać, ponieważ piosenka nie ma melodii. Brzmi prawie jak rap. Następnie dodała: Mogę zaśpiewać partie „na na na” i odpowiedzi w refrenach. I tak też się stało.

Per był przeciwny wydaniu piosenki jako singla, ponieważ to Marie była głównym głosem w zespole. Los chciał jednak inaczej.

Tak historię z piosenką wspomina Per: „Look Sharp!” nagraliśmy w 1988 roku. Na pierwszy singiel wybraliśmy utwór „Dressed For Success”. W Szwecji piosenka stała się wielkim hitem lata 1988. Odbyliśmy wtedy długą trasę po kraju. Kolejnym singlem była piosenka „Listen To Your Heart”. Wtedy zaczęły docierać do mnie pogłoski, że w amerykańskich stacjach radiowych grają nasz utwór. Sądziłem, że chodzi o „Dressed For Success” lub „Listen To Your Heart”, bo te dwie piosenki wyszły na singlach. Nie miałem pojęcia, że chodziło o „The Look”. Piosenka otwierała album, ale wtedy nie była jeszcze wydana na singlu. Po trasie koncertowej pojechałem z dziewczyną na wakacje na Karaiby. Nasz ówczesny manager zadzwonił do mnie i powiedział, że Roxette jest na pięćdziesiątym miejscu listy Billboardu z piosenką „The Look”. Nie uwierzyłem. Przede wszystkim dlatego, że w Szwecji ta piosenka nie była wydana jako singiel. Ponadto pomysł na Roxette był taki: ja piszę piosenki, Marie je śpiewa. A jak wiadomo w „The Look” śpiewam głównie ja. Dlatego też było to absolutne zaskoczenie. Oczywiście szybko to sprawdziłem i okazało się , że naprawdę piosenka była na liście. Nadal jednak trudno było mi w to uwierzyć. Do dziś nie mieści mi się w głowie, że byliśmy z „The Look”, a później z kilkoma innymi piosenkami, na pierwszym miejscu listy „Billboardu”.

W innym wywiadzie Per Gessle mówił o utworze: To był oszałamiający dźwięk – dokładnie taki rodzaj zaktualizowanego turbo-popu, którego szukałem. Przyszłość wyglądała tak jasno, że musieliśmy nosić ciemne okulary. 😎

Osobiście bardzo lubię ten kawałek, jednak nie jest na topie moich ulubionych z płyty, między innymi dlatego, że główny wokal należy tu do Pera (ale nie wyobrażam sobie, żeby Marie mogła ją śpiewać). Chociaż to ona, wyśpiewując She’s got the look nadaje
w mojej opinii całej mocy.
Uwielbiam muzyczny wstęp – ową przygrywkę, która przewija się co jakiś czas
w piosence – świetna robota i nadaje rockowego pazura!
Bardzo znanym motywem z piosenki jest wspominana wcześniej partia „na na na”, brzmi super w wersji studyjnej, ale na koncertach to petarda, kiedy publiczność śpiewała razem z zespołem. No i dodatkowo ta pauza, kiedy na chwilę milknie muzyka, by potem znów ruszyć!
Trzeba przyznać że ten kawałek got the look. Ma to coś.

Dressed for success

Również singiel promujący album.

Tutaj mamy niezaprzeczalnie jeden z najbardziej charakterystycznych początków, po którym nie można mieć wątpliwości o jaki utwór Roxette chodzi – to cudowne zawołanie Marie: „yeah yeah yeah!”
Wielbię wszystko w tym wykonaniu – co tam syntezator, jest fajna linia basu, rytm nadawany przez gitarę i chyba proroczy tekst, bo w końcu było i strojenie się i sukces!
Główny wokal – drapieżny, nieco gniewny i wchodzący w wyższe rejestry – należy tu do Marie, ale atutem piosenki jest dialog między duetem – Per podrzuca pytania, a Marie mu odpowiada. Uwielbiam takie ich wzajemne zagrywki w piosenkach:

Whatcha gonna tell your brother? – Oh, oh, oh
Whatcha gonna tell your father? – I don’t know
Whatcha gonna tell your mother? – Let me go!

Ciekawe jest również to, w jaki sposób piosenka została nagrana w studio. Tak Marie mówiła o procesie nagrywania: Byłam wściekła po wyjściu ze studia. Cała sesja nagraniowa poszła nam źle, kłóciliśmy się o to, jak powinna brzmieć warstwa instrumentalna. Kiedy piosence zmieniono tonację, myślałam, że padnę – ciężko to było zaśpiewać. Ale dopięłam swego, cały mój wokal nagraliśmy za jednym zamachem.
Marie mając dość spierających się muzyków, po prostu weszła do studia i pokazała im JAK należy zaśpiewać tę piosenkę. Potem już nikt o nic się nie spierał.

Nie mogę nie wspomnieć oczywiście o tym, jak ta piosenka wyglądała na scenie. Podczas jednej z pierwszych tras Roxette, piosenka ta otwierała koncerty. Na jednym z takich występów, Marie wyszła na scenę w czarnych włosach – fani sądzili, że znów zmieniła ich kolor, aż do momentu, w którym chwyciła od góry włosy i pociągnęła – w ręku została czarna peruka, a na głowie charakterystyczny platynowy blond! Zespół sobie grał, a Marie podeszła do lustra na scenie i jak gdybyby nigdy nic, układała swoją fryzurę – w końcu stroiła się na sukces! Przyznać tutaj należy, że miała świetne umiejętności gry scenicznej. Kochała scenę, a scena kochała ją. Podczas każdego innego występu przy tej piosence, Marie zawsze zmieniała coś w swoim stroju – zakładała koszulki, nakrycia głowy (czasem pożyczane od fanów), wierzchnie okrycia itp.

Sleeping single

To nieco spokojniejsza kompozycja. Słychać tutaj saksofon na samym początku. Lubię linię basu, do tego ciekawy gitarowy riff. Dzięki temu, że w warstwie muzycznej jest troszkę spokojniej, można się bardziej skupić na samym wokalu Marie, który w tym kawałku jest naprawdę mocny. Bardzo lubię ten moment, kiedy Marie wyśpiewuje francuskie słowa toujours l’amour, ale prawdziwe emocje słychać w słowach I would die for you – gdzie głos Marie prawie się załamuje. To była wielka jej umiejętność – opowiedzieć piosenkę i włożyć w nią siebie i swoje emocje. Nie odśpiewać, ale zaśpiewać tak, że słuchacz wierzył w jej każde słowo.

Paint

Pojawia się kawałek, w którym podobnie jak w The look pierwsze skrzypce gra głos Pera – czy może inaczej – Per śpiewa więcej tekstu, bo znów refren należy do Marie i to po tym refrenie pokochałam piosenkę. Marie delikatnie i zmysłowo śpiewa:

Paint… me right.
Can you feel the heat in me tonight?
Oh I,
I’m the pearl…
Paint your love all over my world
.

To właśnie podział piosenki na zwrotki śpiewane przez Pera i refren Marie stanowi siłę utworu. Lekka chrypa, niska barwa męska oraz delikatność i zmysłowość kobiecego głosu – połączenie idealne.
Polecam do tego oglądanie video, zmontowane przez fana, z koncertu w ruinach zamku w Borgholmie. Widać tam, jaką świetną interakcję między sobą mieli Marie i Per. No i ta zmysłowość Marie… oprócz usłyszenia jej w głosie, można ją zobaczyć.

Dance away

Popowo-rockowy skoczny utwór, który od pierwszego wysłuchania uwielbiam. Wokal płynie swobodnie, a Marie bawi się tutaj swoim głosem i pokazuje przeróżne jego barwy – od mocnego, drapieżnego, po subtelniejszy. No i te jej wokalizy w refrenie –
w zwykłym zaśpiewanym przez nią słowie oh – jest cała paleta barw i możliwości, jakie w niej drzemały.

I can see him dance away now
oh oh oh – oh oh oh oh.

Nic tylko bujać się w rytm, a potem puścić od początku raz jeszcze.
Do piosenki również zrobione jest video z koncertu na zamku w Borgholmie (właściwie pod koncertowy występ podłożono studyjną wersję piosenki, ale i tak bardzo je lubię).

Cry

I mamy odskocznię od poprzednich żywszych piosenek. Jest ballada. Choć tekst nie napawa optymizmem, to w połączeniu z muzyką, wcale nie jest to utwór przygnębiający.

Muzykę do piosenki napisali wspólnie Per i Marie (podobnie jak w poprzedniej – Dance away). Słychać tu perkusję, pianino i powraca też saksofon.

Lubię taki klimat w piosenkach, nie ma tu jakiejś specjalnej energii i nie jest to piosenka, która wpadnie w ucho, jak typowe rytmiczne i skoczne kawałki, ale takie utwory mają inne zalety. Na pierwszym planie wtedy jest wokal i tekst. A zarówno jedno, jak i drugie, w tej piosence broni się znakomicie. Marie znowu może pobawić się głosem, choć wydawałoby się, że piosenka płynie jednostajnie i nic się w niej nie powinno dziać. Dzieje się właśnie dlatego, że głos stanowi dodatkowy instrument. Muzyka płynie swoim rytmem, a Marie prezentuje odcienie swego głosu.

Chances

Czas na pierwszy singiel, promujący płytę (była to jedna z trzech piosenek na płycie, którą Roxette nagrało w studio w Londynie). Żal ogromny, że nie odniósł większego sukcesu, bo ja go uwielbiam. Było tu wszystko, co singiel mieć powinien – nośna melodia coś a’la disco z lat 80-tych plus świetne rockowe brzmienie, wpadający w ucho refren.

Perkusja nadaje rytm przez cały utwór, ale także w końcu pojawia się solówka na gitarze! Bardzo lubię refren, do którego włącza się Per, ale szczególnie upodobałam sobie ten moment, kiedy Marie śpiewa:

Take on me
Like the river will lead the water to the sea
Take on me, take your chances on me

Jeden z moich ulubionych kawałków z teledyskiem, który bardzo lubię (choć naprawdę na tej płycie ciężko wybrać ulubioną piosenkę, bo każda jest świetna).

Dangerous

Jest kolejny singiel i hicior zespołu. Bardzo charakterystyczny. Dużo gitary i gitarowych solówek – muzycy świetnie prowadzą jakby dialog za pomocą tych instrumentów. Jest też harmonijka ustna.

Tekst nie jest trudny, szybko wpada w ucho, co dawało też efekty na koncertach.
Marie z Perem po równo śpiewają, co także urozmaica całość piosenki – mają miejsca na solówki, ale także śpiewają wspólnie.

I znowu mamy teledysk nagrywany podczas koncertu w ruinach zamku w Borgholmie. Duet pokazany jest w nim podczas próby, koncertu, a także za kulisami. Widać prawdziwą radość Marie i Pera podczas tych sfilmowanych momentów. Zespół ma ze sobą kontakt na scenie, Marie bardzo dużo tańczy, skacze i biega, wchodzi w interakcje
z Perem oraz innymi muzykami, którzy są na scenie. Dla mnie takie teledyski, które pokazują muzyków na scenie, są świetne, bo w nich widać żywą radość z grania.

Half a woman, half a shadow

Bardzo przyjemna piosenka, rytmiczna od samego początku, słyszalna w tle linia basu i perkusja, które nadają rytm. Głos Marie tutaj ma wiele odcieni, bo raz śpiewa wyżej, raz niżej, do tego chórki robi dodatkowo, więc świetnie nachodzi na siebie i przenika się jej głos z… jej głosem 😛 Pod sam koniec gdzieś w tle chyba i Per jest słyszalny. Uwielbiam jak Marie śpiewa tutaj długie dźwięki. Wyciąga je naprawdę świetnie.

View from a hill

Nie wiem dlaczego, ale tę piosenkę słucham najrzadziej. Jeśli leci cała płyta, to ok, ale jeśli wybieram poszczególne piosenki z różnych płyt, to zauważyłam, że View from a hill nie wciągam na listę.

Błąd. Mój błąd i go poprawię 😉 W piosence znów słychać saksofon, który nadaje fajnego klimatu.

I jest tutaj to, co uwielbiam – czyli znowu Marie z Perem mają dialog w piosence:

Per: What did you gain from love?
Marie: Don’t ask me!
Per: All for the cheapest thrill…

Nie wiem które z nich decydowało o podziałach w piosenkach, ale te ich dialogi, to mistrzostwo. Najpierw w Dressed for success, teraz tutaj. Ogólnie wolę te piosenki, gdzie Marie przeważa (najlepiej jej solówki, chociaż duety ich też lubię), ale jeżeli Per pojawia się w kilku linijkach, to to są świetne momenty i nadają smaczków piosence. Szczególnie jeżeli Per śpiewa to tym swoim niskim, chrypiącym głosem.

(I Could Never) Give You Up

Kocham tę piosenkę. Per jest tutaj wiodącym głosem, ale w refrenach Marie robi mu piękne echo, powtarzając frazy, które on śpiewa. Przepiękny tekst o oddaniu drugiej osobie i tym, że bez względu na wszystko jedno nie zrezygnuje z drugiego i nie podda się. Jak dla mnie, może to nawet być piosenka o ich przyjaźni, w końcu każdy może sobie interpretować to jak chce. Ogromny plus za gitarową solówkę. Gitara to jeden z moich dwóch ukochanych instrumentów, a ta tutaj pięknie brzmi.

Shadow of a doubt

Dość mocny, rockowy utwór. Bardzo lubię muzykę, jest tu jakiś czający się niepokój. Perkusja nadaje specyficzny nastrój i po raz kolejny pojawia się saksofon. Widać, że korzystali z tego, że mieli w studiu saksofonistę i wykorzystali go w kilku kawałkach. Bardzo na plus.

Jest to kolejna solówka Marie, chociaż gdzieś tam przebija się w tle głos Pera. Ulubionym momentem jest, gdy Marie śpiewa:

What’s lost could be found

Z jednej strony tchnie optymizmem, z drugiej dobrze wiemy, że nie wszystko, co utracone, można znaleźć…

Listen to your heart

To ostatnia piosenka na płycie i hicior nad hiciory. Chyba każdy kto usłyszy nazwę Roxette, od razu pomyśli o tej piosence. Już sam początek grany na pianinie jest tak charakterystyczny, że od razu wiemy, z jakim utworem szwedzkiego duetu mamy do czynienia.
Piosenka została również nagrana w hiszpańskiej wersji jako Habla el corazon. Wydano ją na płycie Baladas En Español z innymi piosenkami Roxette, nagranymi po hiszpańsku.

Przepiękna rockowa ballada, z tekstem o czymś.
Tak Per pisał o piosence w The RoxBox Roxette 86-06: Tekst odnosi się do moich przyjaciół z Halmstad. Po długim niespokojnym związku małżonkowie zdali sobie sprawę, że ich związek jest bliski rozpadu. Mój przyjaciel bardzo przeżywał rozwód
z żoną, zwłaszcza, że mieli dzieci. Napisałem tekst Listen To Your Heart, aby podtrzymać go na duchu i doradzić, by słuchał głosu serca i zrobił to, co konieczne. Tak się stało. Rozstali się. On dzisiaj jest w innym związku, ma trójkę dzieci. Kiedy piosenka weszła na listy przebojów w USA, ten przyjaciel zadzwonił do mnie i powiedział: „Wspaniale! Ty, ja i Marie mamy numer jeden w Stanach!” To było bardzo zabawne.

Ale kiedy Marie śpiewa z wielką pasją słowa „Love falls apart” (Miłość się rozpada) to stają się one jej własną historią. Historią, do której wszyscy słuchacze mogą się odnieść i identyfikować z nią.

Muzykę do utworu napisał Per we współpracy z byłym gitarzystą Gyllene Tider – Matsem „M.P.” Persson’em. Gessle mówił, że piosenka powstała prawie jako żart: Kiedy nagraliśmy „Look sharp!”, numer 1 w USA był jeszcze tak daleko, że jedyne co mogliśmy, to tylko o tym żartować. ‚Listen to your heart’ to jedyna tradycyjna rockowa piosenka na tym albumie i postanowiliśmy zrobić ją tak amerykańską, jak to tylko możliwe – tak jak zwykle brzmi numer 1 w USA.

I chyba się udało. Piosenka szybko poszybowała na pierwsze miejsce list przebojów, najpierw w Szwecji, a w listopadzie 1989 r. w Stanach i Kanadzie. Utwór był pierwszą piosenką, która osiągnęła numer jeden w Stanach Zjednoczonych bez wydanego na rynku 7-calowego singla. W Polsce piosenka również była na pierwszym miejscu w radiowym notowaniu Listy Przebojów Trójki w grudniu 1989 r.

Marie miała okazję pokazać się głosowo wykonując tę przepiękną balladę. Wszystkie jej wokalizy, wszystkie długie dźwięki, chórki, które zrobiła – wokalne mistrzostwo ❤️.
Do tego piosenka ma świetny teledysk zarejestrowany podczas koncertu Roxette w ruinach zamku w Borgholmie. Marie wygląda obłędnie w czarnej obcisłej sukience, kiedy przechadza się boso po scenie.
Kocham moment, kiedy Marie schodzi z podwyższenia i idzie w kierunku przodu sceny. Po chwili Per z gitarą pojawia się obok niej. Wymiana spojrzeń i uśmiech. Następnie Per przyklęka, a moment później Marie, wspierając się na jego ramieniu, robi to samo. Magia. Całe video takie jest.

Po wydaniu teledysku, Marie otrzymała od fanów mnóstwo par butów. Potem, także po latach, niejeden raz wychodziła na scenę boso – zarówno na solowych koncertach,
jak i z Roxette – również wtedy, kiedy z powodu choroby, na scenie siedziała na specjalnym krześle. Po prostu bardzo to lubiła.

Piosenka oczywiście była stałym punktem na koncertach. Zespół wykonywał ją w różny sposób – z całym aranżem i zespołem, ale także przy akompaniamencie jednej gitary. Wtedy na scenie zostawali tylko Marie i Per. Jej głos i jego gitara.

Bonusy z reedycji płyty z 2009 roku

Look sharp! doczekała się kilku wznowień. Ja mam reedycję z 2009 roku, na której znalazły się 3 bonusowe piosenki. Cieszę się z nich, ponieważ bardzo lubię te bonusy,
a dzięki nim mogę dłużej cieszyć się płytą i muzyką.

The voice

Piękna piosenka z pięknym tekstem. Od pierwszej do ostatniej nutki. Jest to kolejny utwór, śpiewany wyłącznie przez Marie, co stanowi raczej atut, w końcu takie było założenie dla zespołu, że ona śpiewa, Per pisze. Tutaj to działa znakomicie, bo trzeba przyznać, że to perełka pod względem tekstowym i wokalnym.

And the voice is carrying the love you have lost

One Is Such A Lonely Number

Nagranie demo z września 1987. Główny wokal należy do Pera, Marie słychać w tle w trakcie zwrotek i drugiej części refrenu. Przyjemna, rytmiczna, buja, wpada w ucho – refren od razu mi się wkręcił. Często wrzucam ją na listę do słuchania.

One – is such a lonely number, to make the world go round.
Three – is just a little too much to touch, now honey
To make the world go round and round and round.
One – is such a lonely number
.

Don’t Believe In Accidents

Tutaj mamy nagranie demo z wiosny 1988 roku.
Piosenka zaczyna się perkusją i chyba syntezator tam jest, w każdym razie lubię tę melodię. Znowu Per śpiewa (jak zwykle w demo), ale Marie się przebija w refrenach. Żal, że to tylko demo, bo po obróbkach mogli z tego zrobić bardzo fajny duet. Refren chwytliwy, kawałek bardzo lubię.

I want your love
of flesh and blood
hey you!
This was really meant to be
It’s for sure our destiny
Making lovers out of friends
I don’t believe in accidents


Look sharp! to przełomowa płyta, którą zespół zasłynął na świecie, ale także na tym albumie pokazali swój charakter i kierunek, w jakim muzycznie miał iść zespół.
Popowo-rockowe brzmienia, gitara. Na płycie jest wiele hitów, które zespół grał na koncertach przez lata i z którymi będą kojarzeni zawsze, a to i tak kropla w ich całym dorobku, bo przebojów mieli dużo, dużo więcej.

Roxette – Listen to your heart (official video)
Roxette – Marie & Per
Roxette
Roxette
Roxette

„Czas nie leczy ran. On tylko przyzwyczaja do bólu.”

Marie Fredriksson
Znalezione obrazy dla zapytania: róża emoji

Minęły dwa miesiące odkąd ktoś na górze zdecydował, że zabierze Marie Fredriksson. Może tam była bardziej potrzebna, ale ci którzy pozostali wciąż nie mogą uwierzyć, że tu już Jej nie ma…

Ja też próbuję sobie tłumaczyć, że tam gdzie jest, jest Jej lepiej – bo nie czuje bólu, nie musi już walczyć i zmagać się z chorobą, skutkami leczenia – ale to niewiele mi pomaga. Jest żal i ból, czasem aż ściska w dołku. To i tak nic w porównaniu do tego, co czują bliscy – rodzina, przyjaciele…

Marie wierzyła, więc i ja wierzę, że to wszystko nie było bez powodu. Dostała drugie życie, które wykorzystała do cna, by wychować dzieci, być z bliskimi oraz tworzyć muzykę i występować dla publiczności. Było w niej tyle ciepła, pokory, dobra i miłości. Była inspiracją dla wielu ludzi – nie tylko artystów, ale zwykłych ludzi, którzy patrzyli na jej zmagania i znajdowali w sobie siłę, by sami walczyć ze swoimi trudnościami.

Wierzę, że tam gdzieś, przechadzasz się boso po plaży, przy szumie morza. Masz tam domek, o którym marzyłaś i swoim głosem dajesz radość tym, którzy nie mogli usłyszeć Cię tutaj.

Zawsze w sercu i pamięci, Miss Effe 🌹🌹🌹

Marie Fredriksson
Marie Fredriksson
Marie Fredriksson
Marie
Marie Fredriksson

Things will never be the same…

Minął już tydzień od odejścia wokalistki zespołu Roxette – Marie Fredriksson.
Od momentu kiedy dowiedziałam się, że Marie już nie ma, jakoś w głowie ciągle myślę o tej stracie. Odeszła kolejna Artystka, która mogła jeszcze tu być, a tymczasem zasiliła swym głosem chór innych wspaniałych wokalistów i muzyków gdzieś tam…

Ten tydzień wiele dla mnie zmienił. Nigdy nie nazwałabym się fanką twórczości Roxette, choć znałam kilkanaście piosenek (głównie najpopularniejsze przeboje) i większość z nich lubiłam. Często na jednym z programów muzycznych trafiałam na teledyski zespołu i szczególnie upodobałam sobie tam piosenkę „Crash! Boom! Bang!”.
Po śmierci wokalistki „odkurzyłam” playlistę z ich muzyką, ale także natrafiłam na nowe kawałki. Żałuję, że dopiero teraz dałam sobie szansę na odkrycie niektórych perełek, chociażby „Things will never be the same”, które było tak wymowne, gdy je usłyszałam po raz pierwszy… Pewnie w innych okolicznościach nie poruszyłoby tak mocno, chociaż piosenka jest całkowicie w moim klimacie. Sytuacja jednak sprawiła, że muzyka, słowa i głos Marie przeniknęły mnie i szarpnęły coś głęboko w środku… Bo przecież nic już nie będzie takie samo…

Bardzo wielu innych Artystów odeszło zbyt wcześnie z tego świata.
Zdarza mi się czasem, kiedy słyszę o kolejnej śmierci Artysty, myśleć o tym, kto pozostanie tutaj? Skoro tak wielu wspaniałych ludzi już nie ma. Odchodzą naprawdę utalentowani i to nie tylko z powodu przeżytych lat, ale tacy, którzy mogli jeszcze być tutaj i tworzyć.

Pozostanie po nich muzyka, którą stworzyli i wykonywali. Muzyka, do której w każdej chwili można powrócić. Żyją w swojej twórczości, pamięci i sercach publiczności.

Ja od tygodnia mam na playliście mnóstwo pięknych piosenek, po które pewnie bym nie sięgnęła, gdyby śmierć Marie Fredriksson nie poruszyła czegoś we mnie.
Nie potrafię zrozumieć dlaczego teraz, dlaczego właśnie Ona. Trudno było mi uwierzyć w odejście George’a Michael’a czy Kory, ale to właśnie przy Marie się zatrzymałam. Nie wiem dlaczego, ale nie żałuję. Żałuję, że dopiero teraz.

Mam nadzieję, że Marie jest w miejscu, gdzie nie musi już więcej walczyć i cierpieć.
Być może śmierć będzie tym, czego nie dało jej życie…