„Jest już za późno! Nie jest za późno!”

Długiej notki nie będzie, bo nie ma co opisywać…

Przybył mi kolejny rok parę dni temu, a wczoraj byłam na koncercie Starego Dobrego Małżeństwa. Szłam bez jakiegoś szczególnego nastawienia, znając kilka utworów, ale to co działo się w sali Filharmonii Pomorskiej było przepiękne. Cztery niesamowite gitary, skrzypce, kontrabas, harmonijka i do tego cudownie brzmiący głos wokalisty. Zaczarowali mnie… zakochałam się w tych dźwiękach, doceniłam jeszcze bardziej twórczość SDM. Piękny koncert. Gdzieś, kiedyś może jeszcze się przytrafi. Polecam z całą odpowiedzialnością. Niezwykle magnetyzują publiczność… czarodzieje dusz…

Dwa dni, by dowiedzieć się „Co jest śmieszne”

Znów jestem pełna energii, a to za sprawą dwóch występów kabaretu Hrabi. Niezawodni, profesjonalni, utalentowani, inteligentnie bawili i skłaniali do przemyśleń w programie „Co jest śmieszne”. Artyści pokazywali publiczności różne sposoby na rozśmieszenie widza. Dociekali, co śmieszy w codziennym życiu i czy pokazując to na scenie, również będzie zabawne. Program pełen jest interakcji pomiędzy artystami a widzem, przez co widz, czuje się istotną częścią programu. Jak to u Hrabich, nie zabraknie inteligentnych żartów. Całość okraszona jest pięknymi melodiami, a piosenki stanowią istotny i mocny punkt całego przedsięwzięcia. Aktorstwo na najwyższym poziomie. Kabaret nie ulega żadnej modzie, nie poddaje się trendom, przez co ich humor jest aktualny przez długi, długi czas.

Kabaret Hrabi nie zabiega również o pokazywalność w mediach, a mimo to na ich występy przychodzą tłumy ludzi, a bilety rozchodzą się, jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. Wczoraj, pewien Pan taksówkarz, nie kojarzący kabaretu Hrabi, zapytał mnie, jak to jest możliwe, żeby bez pokazywania  się w mediach, cieszyć się takim powodzeniem i że przecież tyle na tym tracą (pieniędzy rzecz jasna). A kabaret Hrabi właśnie na tym zyskuje – uznanie, szacunek i wiele więcej, niż jakiekolwiek media mogą „zapewnić” (cudzysłów celowy, bo czyż nie jest tak, że telewizja zabija sztukę, niszczy klimat?) Jest tak. Liczą się słupki, pieniądze, a to, że przy tym społeczeństwo zostaje ograniczone, nie jest ważne.

Twórczość – a nie produkcja. Ważne jest przesłanie, ważny jest poziom i to, co zostanie w widzu po wyjściu z występu, a nie zrobienie kolejnego skeczu czy programu, bo ktoś tak chce, bo wypada, bo wszyscy robią, bo akurat zdarzyło się coś, co się idealnie nada, bo trzeba jakąś normę wyrobić…

Prawdziwi Artyści, jakimi są członkowie kabaretu Hrabi, nie pozwolą niszczyć swojego dzieła, nie wyrażą zgody, by zrobić z ich dziełem cokolwiek komuś się spodoba. Artysta się nie ugina przed nikim i niczym, tworzy w oparciu o własny pomysł (nie da sobie niczego narzucić).

Talent, profesjonalizm i wierność swoim zasadom, to niektóre elementy, składające się na siłę kabaretu Hrabi.

Jakoś leci…

Czas jest nieubłagany. Cokolwiek by się nie działo, on nie baczy na nic i nikogo… pędzi, gdy jest cudownie i wlecze się, gdy chcesz, by coś się skończyło.

Tak oto 2 tygodnie temu bawiłam się cudownie w Sali Kongresowej. Aktorzy genialni! Asia, jak zawsze – niesamowita. Świetny Artur Andrus, Wojtek Kamiński, Wojtek Tremiszewski, itd. No i widziałam na żywo Stanisława Tyma, Andrzeja Poniedzielskiego… cóż za osobowości 🙂 Pięknie było. Śmiesznie było. Te 5 godzin (z mini-przerwą) naładowało mnie niesamowicie. Potrzeba mi właśnie takiej rozrywki, takiego spędzania czasu – z TYMI ludźmi na scenie, bo Oni dają mi niezwykłą siłę i energię… dlatego mam zamiar najbliższe miesiące wyciskać jak cytrynę, bywać tam, gdzie wiem, że bardzo chcę być. Stąd te występy – Hrabi, Spadkobiercy, SDM, znów Hrabi, Raz Dwa Trzy, może w międzyczasie znów Hrabi… bo nie wiem, jak będzie, więc za Nimi i dla Nich – wszędzie i w miarę możliwości moich. Warto. Dla Nich na scenie i poza nią. Dla kilku słów od Asi… warto. W styczniu muszę – chcę! – powiedzieć prosto w oczy, że dziękuję… tak po prostu. Niby nic takiego, ale nie potrafiłam nigdy wydusić tego twarzą w twarz. W styczniu to zrobię. Bo zrozumiałam. Bo mam za co podziękować. Bo nie wiem, jak będzie później.

Czas wracać na studia…

Wakacyjny wrzesień dobiegł końca. Wyczekiwałam go przez dwa miesiące w pracy – opłaciło się, mimo że bardzo szybko minął. Niespodzianką był występ Kabaretu Hrabi w Gorzowie – trafił się znienacka, ale nie mogłam sobie go darować, bo grali Savoir-vivre, program, na który czekałam już długo. Oj, warto było! Mistrzowie w każdym calu. Piękna sala Filharmonii, miejsce w pierwszym rzędzie i Oni na scenie – dla takich chwil warto… wszystko warto 🙂 Poza sceną – otwarci, mili, uśmiechnięci. A od Asi bije takie ciepło, że można się ogrzać, jakby ktoś zmarzł 🙂 I Jej głos rozchodzący się po sali Filharmonii, gdy śpiewała Stars shining bright above you, Night breezes seem to whisper „I love you”… miód dla uszu, ciary na całym ciele… Kolejne spotkanie (z połową Hrabi) już 26 października w Sali Kongresowej. Spadkobiercy. To moje prywatne szaleństwo, bo bilety drogie jak… wiadomo co 😛 No, ale ja uwielbiam występy, koncerty itp. i skoro mam okazję, to w miarę możliwości staram się korzystać. A’propose koncertów – w listopadzie Stare Dobre Małżeństwo 😀 A w styczniu znowu Hrabi – z programem Co jest śmieszne, który widziałam grany premierowo. Ciekawa jestem jakie zmiany w nim zaszły, co zostało, co wyrzucili, co zmienili 🙂

Jutro wyruszam z domu, bo od poniedziałku III rok studiów czas zacząć… Plan jest okropny – a miało być luźniej przyszłym licencjatom.. no ale cóż, już z gorszymi rzeczami dawało się radę. W końcu kto jak nie my! 🙂

Po premierze kabaretu Hrabi

Wczoraj (24 czerwca 2011) w Bydgoszczy odbyła się premiera programu kabaretu Hrabi „Co jest śmieszne”. Czekałam od lutego i w końcu się doczekałam.

Na występ miałam dojechać tramwajem, miałam, bo nie dojechałam… pół godziny przed początkiem premiery tramwaj stanął na początku mej drogi do celu i nie ruszył już, bo ktoś źle zaparkował i zablokował ulicę. Fatum jakieś! Pół godziny do występu, a ja daleko od kina, bałam się, że nie zdążę, ale daliśmy radę z koleżanką i jej chłopakiem.

Program był premierowy, Artyści pokazali nam wszystko, co przygotowali, ale już wiadomo, że część tych rzeczy wyleci 🙂 Testowali na nas, co zmienić, wyrzucić itp.

To co mnie najbardziej urzekło i wzbudziło jeszcze większy szacunek, to podejście do widza. Otwartość, szczerość, bezpośredniość – po prostu rewelacja. Ci ludzie są niesamowici! Dali mi taką dawkę endorfin (skecz był o endorfinach), że będę z nich korzystać przez długi czas 🙂

Hrabi, to najwyższa z najwyższych półek kabaretów w Polsce, nikt im nie dorówna, bo musiałby ich zwerbować wszystkich do siebie, żeby coś z tego wyszło. Rozumieją się bez słów i dają ludziom od siebie to, co mają – swoje serce włożone w pracę, ktorą kochają. I to się czuje. Jestem szczęśliwa i usatysfakcjonowana.

magiczny koncert z deszczem :)

Udało się! Dzisiaj wróciłam z mojego pierwszego ( i zaręczam, że nie ostatniego) koncertu Roberta Gawlińskiego. Wszystko zaczęło się w sobotę o 4 rano, kiedy to musiałam wstać na autobus do Warszawy, potem w Warszawie następny do Ostrołęki. Kiedy zjawiłyśmy się z koleżankami na stadionie właśnie na scenie rozkładał się Robert Gawliński, szykując się do próby. Zajęłyśmy miejsca przed sceną, przy barierkach i słuchałyśmy. Potem przez 7 godzin żadna z nas nie opuściła swojej stojącej ‚miejscówki’, żeby w dogodnym miejscu móc wysłuchać koncertu. Po 21 na scenę wkroczył Robert Gawliński – śpiewał utwory Madame, solowe starsze i z nowej płyty, a na bisach pojawiły się też 3 utwory Wilków 🙂 Koncert niesamowity – pięknie zagrany, wokal Roberta Gawlińskiego ma się w jak najlepszym porządku! Cudowne przeżycie móc słuchać go na żywo, wraz ze świetnymi muzykami, którzy wyczyniali cuda. Pojawił się pewien ważny dla mnie utwór „Pozytywka” (tekst dawałam w poprzednich wpisach) – pięknie brzmiał na żywo. Cudne „Śpiące serce (Heroes)”, pięknie brzmiące utwory Madame… i deszcz – magiczny deszcz, który nie był żadną przeszkodą, a wręcz dodawał uroku 🙂

Zmęczona. Szczęśliwa. Z podpisaną płytą. Co prawda nie miała szans podziękować, ale nadrobi to. Na pewno.

Na koniec tekst pochodzący z pierwszej solowej płyty R.Gawlińskiego – „Solo”, tekst zapewne znany, a daję go, ponieważ na koncercie się ‚odrodził’ na nowo. Słuchałam tego utworu jak zaczarowana, czując jakbym słyszała go pierwszy raz… piękna wersja.

Trzy noce z deszczem – Robert Gawliński

Pogasły światła i zamknęli niebo
W pewien zwyczajny dzień odeszłaś stąd
Trzy noce płakałem z deszczem bojąc się tego
Malując na piersiach krzyż swoją krwią, swoją krwią…

Trzy noce płonęły tak niebo i ziemia
Tylko we snach jestem z Tobą wciąż
Biegniemy po łące nie znając imienia
Malując na piersiach krzyż swoją krwią, swoją krwią…

Biegłaś ulicą i padał deszcz
On był pijany i ona też
Jak opowiedzieć dziś o tym mam
Że w moim życiu jest coś nie tak

Biegłaś ulicą, biegłaś ulicą…

z nadzieją na koncert

Prawie dwa tygodnie mnie tu nie było… a co się w tym czasie zdarzyło? Majówka była i się skończyła, miło wspominam, bo pogoda ładna dopisała 🙂 no i najważniejsze dla mnie to to, że podjęłam decyzję o wyjeździe do Ostrołęki na koncert Roberta Gawlińskiego. Niezmiernie się cieszę, że będę mogła usłyszeć na żywo człowieka, którego twórczość ostatnio stała mi się niesłychanie bliska, ważna dla mnie i przede wszystkim podnosząca na duchu… We wcześniejszych wpisach zdarzało mi się dziękować – w pustkę – za słowa, które Robert Gawliński pisał, a teraz mam nadzieję, że będę mogła to jedno – ale jakże dla mnie ważne słowo „Dziękuję” – powiedzieć stojąc twarzą w twarz z Artystą… z  ową nadzieją zakończę (mam nadzieję, że nie okaże się matką głupich…)

No i tradycyjnie tekst. Piękny tekst, który przykuł uwagę na płycie X i niesamowite wrażenie zrobił wykonany na żywo w audycji radiowej.

Śpiące serce – Robert Gawliński

Kiedy nadejdzie dzień
Że moje sny
Nie będą krainą marzeń
Zawieje silny wiatr
I łzy obetrze z naszych twarzy
Śpiące serce zabije
Zbudzi się
Zbudzi się
Stary świat przeminie
Zbudzi się
Zbudzi się

Kiedy nadejdzie czas
Że nikt nie zazna w życiu głodu
I nie usłyszy nikt
Jak syn na wojnie zginął młody
Twarde serce zabije
Zbudzi się
Zbudzi się
Stary świat przeminie
Zbudzi się
Zbudzi się

Nadejdzie taki czas

Kiedyś zawieje wiatr
I łzy obetrze z naszych twarzy
Kiedy nadejdzie dzień
Że nikt nie będzie bał się marzyć
Nie będzie bał się marzyć…

W piątek byłam na recitalu Janusza Radka 🙂 świetny wokal!:) Miło spędziłam czas do niedzieli…

już za tydzień matura… polski, potem angielski, za 2 tygodnie biologia 😉 najbardziej boję się ustnych: z anglika i polskiego… jakoś mi do głowy nie wchodzi prezentacja i boję się, że nie zmieszczę się w 15-stu minutach… heh…