Jakoś leci…

Czas jest nieubłagany. Cokolwiek by się nie działo, on nie baczy na nic i nikogo… pędzi, gdy jest cudownie i wlecze się, gdy chcesz, by coś się skończyło.

Tak oto 2 tygodnie temu bawiłam się cudownie w Sali Kongresowej. Aktorzy genialni! Asia, jak zawsze – niesamowita. Świetny Artur Andrus, Wojtek Kamiński, Wojtek Tremiszewski, itd. No i widziałam na żywo Stanisława Tyma, Andrzeja Poniedzielskiego… cóż za osobowości 🙂 Pięknie było. Śmiesznie było. Te 5 godzin (z mini-przerwą) naładowało mnie niesamowicie. Potrzeba mi właśnie takiej rozrywki, takiego spędzania czasu – z TYMI ludźmi na scenie, bo Oni dają mi niezwykłą siłę i energię… dlatego mam zamiar najbliższe miesiące wyciskać jak cytrynę, bywać tam, gdzie wiem, że bardzo chcę być. Stąd te występy – Hrabi, Spadkobiercy, SDM, znów Hrabi, Raz Dwa Trzy, może w międzyczasie znów Hrabi… bo nie wiem, jak będzie, więc za Nimi i dla Nich – wszędzie i w miarę możliwości moich. Warto. Dla Nich na scenie i poza nią. Dla kilku słów od Asi… warto. W styczniu muszę – chcę! – powiedzieć prosto w oczy, że dziękuję… tak po prostu. Niby nic takiego, ale nie potrafiłam nigdy wydusić tego twarzą w twarz. W styczniu to zrobię. Bo zrozumiałam. Bo mam za co podziękować. Bo nie wiem, jak będzie później.

Dodaj komentarz