Równy tydzień dzieli mnie od obrony pracy licencjackiej. Dociera do mnie powoli powaga tego wydarzenia i to, że kończy się trzyletnia przygoda ze studiami. Trochę zaczynam się stresować, ale dam radę! Nie taka komisja straszna, jak ją malują 😛
Najbardziej będzie mi żal rozstawać się z niektórymi ludźmi, tego co mogłam zrobić, a już nie zrobię i w ogóle wyjazdu z miasta, tym bardziej, że piękne chwile tutaj przeżyłam, a wiele jeszcze mogłam przeżyć.
Równy tydzień temu byłam na koncercie Raz Dwa Trzy. Piękny był. Te dźwięki, ten głos… nowe, cudowne aranżacje – większość utworów, których nie słuchałam na co dzień, odkryłam na koncercie i pokochałam… pięknie rozbrzmiewał „Talerzyk”, za którym średnio przepadałam. Cudownie było usłyszeć ukochane przeze mnie „Oczy tej małej”- na żywo jeszcze bardziej genialne 😉 Zostawiam linka do utworu, który zrobił na mnie największe wrażenie, co prawda był w innej – moim zdaniem lepszej aranżacji niż ten studyjny – ale i tak uwielbiam.
„może świt błyśnie ostatni raz
najpiękniejszy ów świt
spadnie gwiazd siedem najdalszych gwiazd
i zatrzyma się czas…”