„W zagubionej przestrzeni trwam, cały świat płynie obok gdzieś…”

 Trzy miesiące mnie tu nie było… a co się wydarzyło przez ten czas? Szczerze – nic nadzwyczajnego, bo jak próbuję sobie przypomnieć coś istotnego, to jakoś tak trudno…

Luty przyniósł zmiany w pracy. Początkowo były duże obawy, później niepewność, ale też element pozytywnego zaskoczenia. Teraz po miesiącu sama nie wiem, co myśleć. Czekam jak się sytuacja rozwinie. W pierwszym tygodniu lutego miałam tydzień wolnego i wybyłam za Tymi, dla Których jestem w stanie daleko pojechać. Trzy wieczory w Ich towarzystwie były cudowne. Do tego piękna pogoda.

Marzec. Przypominam sobie mile spędzony Dzień Kobiet z ekipą z pracy. Słoneczny piątek z fajnymi Babkami! 🙂

A teraz przyszedł kwiecień. I masa rzeczy do zrobienia. Tak niewiele pozostało do czerwca, a tyle w międzyczasie trzeba zrobić… nie wiem jak to ogarnę. Chciałabym obudzić się już w czerwcu. Albo w drugim tygodniu lipca.

Dzisiaj jakoś tak smętnie. Znowu ten sam powód. Nie wiem już co mam myśleć. Serce i moje spostrzeżenia mówią jedno, a doniesienia ludzi drugie. Kto się myli? Mam dość rozczarowań. A rozczarowania ludźmi bolą najbardziej. Ludźmi, którzy dużo znaczą, którzy wpletli w życie radość… Coraz więcej pytań się pojawia, różne sytuacje układają się dziwnie, ale ja nie tracę wiary. Zbyt wiele A. zrobiła dla mnie i nie mam zamiaru w Nią wątpić. Wiem, że ludzie potrafią udawać, być skrajni, ale nie Ona. Za dobre ma serducho i wiele ciepła bije z Jej oczu… aż tak nie mogę się mylić. A że zaskakuje mnie czasami Jej postępowanie – to nic. Wierzę w Nią.

A tu nutka, która mi wczoraj wpadła w ucho.

studiów czas zacząć…/ nadzieję mam…

No i się zaczęło… od 1. października jestem studentką… wszyscy mówią, że studia to jeden z najlepszych momentów w życiu, mam nadzieję, że i ja to odkryję… póki co wszystko mogłabym opisać słowami: nie jest źle, ale mogłoby być lepiej… no mogłoby, czas pokaże, jak się potoczy to wszystko…

nadzieja… mówią, że matkuje głupim… ale ja mam nadzieję, a może nie nadzieję, a wiarę? a ona w końcu czyni cuda – oby uczyniła… cokolwiek by to nie było, ja będę je miała obie, bo tak… bo chcę, bo dłużej nie mogę, bo teraz TO się pogłębiło, bo każdy ma prawo… tylko nie każdy z niego korzysta – niektórzy z wyboru, inni – bo los tak chce. Ja chcę skorzystać. Oby los też tego chciał.

Do … – ja czekam… musisz tylko przyjść, i być… po prostu być…

Nie potrzeba mi
Zakrętów dróg i morza łez,
Tylko pozwól nam
Dotykiem drżącym
Dłonie spleść.

Nie potrzeba mi
Niewiary i udręki snu,
Pozwól tylko czuć,
Jak przy mnie chwilą stoisz znów.

Nie potrzeba już
Niepokój mierzyć sercem wprost,
Wszystko jedno mi,
Ja każdy, byle z tobą los…

Budka Suflera