Przeszło tydzień temu widzowie serialu „Castle” dowiedzieli się, że Stana Katic (Kate Beckett) nie zagra w kolejnym jego sezonie, jeżeli takowy powstanie. Obecnie trwa ósma seria serialu. Kontraktu nie przedłużono różnież z inną aktorką, Tamalą Jones (Lanie Parish), jednakże to zrezygnowanie ze Stany Katic wzbudziło wielkie emocje, ponieważ grana przez nią detektyw Katherine Beckett, to główna postać obok tytułowego Castle’a.
Serial w swym założeniu opowiadał o pisarzu, który został konsultantem na 12. Posterunku Policji w Nowym Jorku, gdzie stworzył duet doskonały z detektyw Kate Beckett. Kto ogląda lub ogladał serial, ten wie, że ta dwójka bohaterów na ekranie prezentowała niezwykłą chemię. W całej historii wcale nie chodziło o sprawy kryminalne, ale właśnie o relacje głównych bohaterów. To właśnie w głównej mierze tworzyło ten serial.
W wyniku różnych sytuacji, stało się jak się stało i stacja tłumacząc się cięciem kosztów, delikatnie mówiąc podziękowała Stanie Katic (i Tamali Jones) za dalszą współpracę. Nie są potwierdzone informacje czy powstanie sezon 9.
Fani serialu, a także zwolennicy talentu Stany Katic uważają, że lepiej zakończyć go na 8 serii. Ja jestem tego samego zdania, ponieważ, to co planuje stacja bez udziału Katic, nie będzie już zasługiwało na noszenie nazwy „Castle”. Bez Beckett Castle nie istnieje – zarówno serial, jak i postać pisarza na tym utraci. Cokolwiek zrobią, moja przygoda skończy się na ósmym sezonie – liczę, że twórcy będą umieli z klasą i godnie zamknąć ten serial. Dla widzów. Dla aktorów. Dla tych, którzy przez 8 lat związali się z serialem. EDIT [z 13 maja 2016]: oficjalnie wiadomo, że serial Castle zakończy się na ósmym sezonie. Uff. Bez Stany, to nie byłoby to samo 🙂
A Stana Katic obchodzi dziś 38. urodziny (i świętuje pierwszą rocznicę ślubu). All the best!
Wpis, krótki – poświęcę niedawno zmarłemu Artyście. Szok i uścisk gdzieś w środku – tak zareagowałam na wieść, że wspaniały Aktor odszedł z tego świata…
Najbardziej zapamiętam go oczywiście jako Severusa Snape’a, bo to dzięki tej roli zwróciłam na niego uwagę. Wcześniej widziany w świetnej kreacji Hansa Grubera w „Szklanej pułapce” oraz w „Robin Hood: Książe złodziei” jako Szeryf Nottingham 🙂
Ostatnim filmem, który oglądałam z jego udziałem był „CBGB”. Film opowiada historię powstania nowojorskiego klubu. Alan Rickman grał Hilly’ego Kristal’a, właściciela klubu. Film wart polecenia, a Rickman jak zawsze genialny.
Ale to jako Snape zdobył moje uznanie. Uważam, że kreacja Alana Rickman’a jest tysiąckroć lepsza niż książkowy czarodziej, choć to zdecydowanie moja ulubiona postać z całej serii o Potterze. Alan Rickman nie odtworzył postaci z książki, on ją stworzył i przerósł 🙂
For lovers only to amerykański czarno-biały melodramat, reżyserowany przez Michaela Polisha. Główne role zagrali: Mark Polish (Yves) i Stana Katic (Sofia). Akcja filmu rozgrywała się we Francji, głównie w Paryżu, ale też w Nicei i Marsylii.
Yves jest fotografem, który przebywa służbowo w Paryżu. Do miasta przylatuje również w sprawach służbowych Sofia. Oboje już wcześniej spotykali się we francuskiej stolicy. Przypadkowe natknięcie się na siebie powoduje, że oboje udają się w podróż: od Normandów po Saint-Tropez, ale także w podróż w głąb siebie i tego, co ich łączy. Ich radość przeplata się z poczuciem winy powodowanym zdradą swoich małżonków. Cierpienie towarzyszy każdej, wydawałoby się beztroskiej chwili zakochanych…
Odbiór filmu
Nie jestem miłośniczką melodramatów i do tego jeszcze czarno-białych. Jak więc trafiłam na „For lovers only”? Za sprawą Stany Katic. Ze względu na jej udział sięgnęłam po ten tytuł. Był to pierwszy film z jej udziałem, który obejrzałam. Nie zawiodłam się – zarówno na aktorce, jak i na filmie.
Film jest… trudny? Nie wiem czy to odpowiednie określenie, ale ja go tak odbieram. Ciągle myślę o tym, co zobaczyłam: trudną miłość, która nie ma prawa (a może właśnie ma?) się wydarzyć. Miłość, która przynosi chwilowe ukojenie i radość, by później zadać ból i cierpienie, ale taka właśnie jest. Bohaterowie powracają do siebie wciąż i wciąż. Krążą wokół siebie, choć każde ma swoje życie i małżonka, to tak naprawdę żyją dla tych chwil w Paryżu. Dają się porwać tej miłości, mimo że rani ich tak bardzo…
Zbyt bolesne emocje wywołuje przyglądanie się tej historii – przynajmniej u mnie, jako widza. Czasem chce się krzyknąć do bohaterów, żeby dali sobie spokój, a po chwili jednak, że powinni zostać razem. Całkiem prawdopodobne, że przy kolejnym oglądaniu inne odczucia będą mi towarzyszyły. Na pewno też zaobserwuje coś, czego nie dostrzegłam za pierwszym razem.
I chociaż od obejrzenia filmu upłynęło prawie pół roku, to nadal emocje się pojawiają, kiedy sobie przypominam o czym był. Wiem, że kiedyś wrócę do „For Lovers Only” – dla Stany, dla pięknych zdjęć, dla całej historii, ale jeszcze nie teraz…
Notka poświęcona będzie aktorce Stanie Katic. Dłuższy czas zajęło mi zebranie się do tego, ale w końcu jest 🙂
Trochę historii
Stana Katic ma ciekawe pochodzenie. Mieszka w Los Angeles, choć urodziła się w Hamilton w Kanadzie. Dorastała w Winona w prowincji Ontario, a szkołę kończyła w Aurorze w stanie Illinois. Kursowała często pomiędzy Kanadą a USA. W Toronto podjęła studia biologiczne, ale udział w amatorskim filmie zmienił jej plany zawodowe. Studia aktorskie ukończyła w Goodman School Of Drama w Chicago. Jest pochodzenia chorwackiego, ponieważ jej rodzice to chorwaccy Serbowie, którzy wyemigrowali z Jugosławii. Sama Stana określa swoje pochodzenie jako dalmatyńskie, ponieważ to właśnie z wybrzeża Dalmacji w Chorwacji pochodzą jej rodzice. Stąd też bierze się ciekawa uroda, jaką posiada aktorka oraz jej lingwistyczne zdolności. Stana płynnie włada oczywiście językiem angielskim a także: serbsko-chorwackim, francuskim, włoskim i słoweńskim. Potrafi mówić również po rosyjsku i grecku.
Ma piątkę rodzeństwa: siostrę Christinę i czterech braci: Nikola, Marko, Dusan i Theodore.
Niektóre role Stany Katic:
Feast of love (Smaki miłości, 2007) – jako Jenny
Quantum of Solace (2008) – jako Corinne Veneau
Bibiliotekarz III: Klątwa kielicha Judasza (2008) – jako Simone Renoir
Stiletto (Bezlitosna) (2008) – jako Raina (rola tytułowa)
For lovers only (Tylko dla kochanków, 2011) – jako Sofia – główna rola kobieca obok Marka Polisha
The Double (Druga twarz, 2011) – jako Amber
CBGB (2013) – jako Genya Ravan – film o historii nowojorskiego klubu
Gościnnie wystąpiła m.in. w takich serialach jak:
24 godziny
Ostry dyżur
JAG – Wojskowe Biuro Śledcze
CSI: Kryminalne zagadki Miami
Herosi
Castle
Popularność przyniosła jej rola detektyw Kate Beckett w serialu „Castle”.
W dodatku ciekawa historia wiąże się z tym, jak Stana Katic otrzymała tę rolę. Stana mieszkała wówczas w Newport, które jest dość daleko od Los Angeles, w którym odbywały się castingi i zdjęcia próbne. Śpieszyła się i nie miała czasu na żadne zakupy, więc chwyciła bluzkę, którą miała pod ręką i w nią się ubrała, myśląc że to nie będzie najgorszy wybór. Kiedy dotarła na miejsce przesłuchania, zrobiono jej makijaż, fryzurę oraz próbowano coś majstrować przy jej ubraniu. Wtedy aktorka zdała sobie sprawę, że bluzka, którą wybrała kompletnie nie zda egzaminu. Starając się nie stresować tym, że za 10 minut będzie musiała wyjść przed kamerę przed ekipą 40-50 osób, Stana chwyciła nożyczki fryzjerskie i wyszła z miejsca, gdzie robiono makijaż i fryzury. Nie mogąc znaleźć lustra poza tamtym pomieszczeniem, Stana myślała, że będzie musiała poradzić sobie sama. Wtedy ujrzała Nathana Filliona (serialowego Ricka Castle’a), który nalewał sobie kawy. Nathan przywitał się i zapytał o samopoczucie Stany, a ona poprosiła go o pomoc. Widząc, że ma w ręku nożyczki, Nathan sądził, że Stana chce wyciąć swoje kwestie, które będzie mówić, ale ona poprosiła go, czy nie mógłby linią prostą skrócić jej tuniki. Nathan, nieco zdziwiony powiedział, że może spróbować, ale niczego nie obiecuje. Zgodnie z prośbą, pociął koszulę, usuwając jej dolną część. Całą akcję widzieli producenci serialu, którzy zauważyli niezwykłą chemię pomiędzy dwójką aktorów. To zdecydowało, że Stana Katic pokonała około 125 (inne źródła mówią o liczbie 150) innych aktorek i dostała rolę detektyw Kate Backett. Na szczęście wybór aktorki okazał się strzałem w dziesiątkę. Z sezonu na sezon Stana udowadnia, że jak nikt inny zasłużyła na rolę w serialu.
Odkrycie aktorki
Jak natrafiłam na Stanę Katic? Oczywiście przez serial „Castle”. A jak trafiłam na serial – wspominałam dwie notki wcześniej. Przypadek, telewizor włączony w odpowiednim czasie i na odpowiednim kanale, do tego szukałam serialu, który mogłabym zacząć oglądać. Nadarzył się właśnie „Castle”.
Na Stanę zwróciłam uwagę już w pierwszym odcinku: najpierw dlatego, że przypominała mi kogoś. Miałam wrażenie, jakbym ją już gdzieś widziała. Szczerze przyznam, że nie wiem czy najpierw to bohaterka serialu – Kate Beckett mnie zainteresowała, czy aktorka Stana Katic. Im dłużej sobie myślę, to chyba obie w tym samym momencie. W trakcie trwania pierwszego odcinka zaintrygowała mnie bohaterka – za sprawą skrywanej tajemnicy, a także sama aktorka za sprawą tego, jak odegrała scenę.
Szybko obejrzałam pierwszy sezon (liczący tylko 10 odcinków) i zabrałam się za kolejne. Prawdopodobnie było tak, że z każdym kolejnym odcinkiem przekonywałam się, że Stana Katic ma naprawdę talent. O ile wychwycenie jednego momentu, od którego śmiało mogłam powiedzieć, że podziwiam aktorstwo Stany – jest trudne – o tyle wiem, za co ten podziw się pojawił.
Emocjonalne granie
To ono sprawiło, że zaczęłam podziwiać Stanę Katic. To właśnie umiejętne odegranie sceny przepełnionej emocjami, jest dla mnie miernikiem doskonałego aktorstwa. Jeśli aktor przekona mnie, jeśli uwierzę mu, jeśli widzę, że emocje postaci, które pokazuje nie są tylko odegrane, ale aktor „przepuszcza” je przez siebie – to jest właśnie to, co sprawia, że zyskuje moje uznanie i podziw. I tak było w przypadku Stany Katic. Nie musiała nic mówić w scenie, wystarczyło to jak reagowała twarzą i już wiedziałam, że trzeba się jej uważniej przyjrzeć. Z czasem takich momentów, w których jej spojrzenie, gest, mimika twarzy mówiły więcej niż wypowiedziane na głos słowa, było coraz więcej. A ja miałam mnóstwo okazji, w których nie mogłam wyjść z podziwu, jak za sprawą jednego gestu Stana sprawia, że kradnie całą scene aktorom. Stana budzi emocje. Mówi poprzez swoje postaci, nawet wtedy kiedy milczy. Aktorka jest niezwykle charyzmatyczna i niepowtarzalna w swojej grze. Gra emocjonująco, wkłada w pracę całą siebie. Profesjonalistka w każdym calu, do tego bardzo ambitnie podchodzi do zadań aktorskich. Przy tym wszystkim niezwykle inteligentna i oczytana. Nie boi się nowych wyzwań, podejmuje je chętnie, dzięki czemu sceny, w których gra zyskują na wiarygodności. Stana nie jest tylko odtwórcą, ma również coś do powiedzenia w kwestii swoich postaci. Proponuje, szuka, próbuje. Wszystko to składa się na to, jak ja jako widz odbieram jej role. Gdy pojawia się na ekranie, to jej się słucha, na nią się patrzy, to ona przykuwa całą uwagę.
Podejście do fanów i życie prywatne
Ważne w całym jej odbiorze jako aktorki jest też to, jak podchodzi do fanów. Stana Katic zawsze z sympatią i szacunkiem wypowiada się o współpracownikach i to samo tyczy się widzów, fanów. Aktorka szanuje ludzi, poświęca swój czas, jeśli fani proszą o zdjęcia czy autografy. Zawsze jest przy tym uśmiechnięta i chętnie rozmawia.
Stana Katic pilnie strzeże swojego życia prywatnego. Nie opowiada o nim w wywiadach dla kolorowych magazynów, tabloidów czy w programach telewizyjnych, co w dzisiejszym świecie, w którym wszystko wystawione jest na widok publiczny, zasługuje na prawdziwy szacunek. Aktorka nie szokuje epizodami ze swojego życia osobistego, nie jest przedmiotem skandali, a jedynymi rzeczami, które powinny trafiać do szerszego grona ludzi są jej dokonania aktorskie i wszelka inna artystyczna działalność. Z mediami podzieliła się (poprzez publikację zdjęcia dłoni z obrączkami) jedynie informacją o ślubie ze swoim wieloletnim partnerem, którym jest Kris Brkljac. Ślub miał miejsce w ostatni weekend kwietnia 2015 r. w prywatnym klasztorze na wybrzeżu Dalmacji w Chorwacji. Poza tym zdjęciem nie udzieliła żadnego komentarza w związku ze zmianą stanu cywilnego. I za to również ją cenię. Oddziela wyraźną linią to, czym chce się dzielić – czyli sprawy zawodowe – od tego, co jest jej, prywatne, osobiste.
Inne talenty i działalność pozaaktorska
Jak przystało na prawdziwą artystkę, Stana przejawia talenty nie tylko aktorskie. Kocha taniec (przez krótki czas ćwiczyła taniec brzucha), pięknie śpiewa, pisze teksty, angażuje się w akcje charytatywne, dba o środowisko, długi czas trenowała karate – dokładniej styl Isshin-Ryu. Uwielbia też podróżować.
Śpiew
Stana Katic potrafi śpiewać. Tę umiejętność wykorzystano w filmie „Bibliotekarz III: Klątwa kielicha Judasza”. Stana zagrała w nim rolę Simone Renoir i zaśpiewała tam piosenkę z pięknym francuskim akcentem (grała Francuzkę). Również w serialu „Castle” miała epizod ze śpiewaniem, maleńki co prawda, ale był. W internecie można znaleźć wywiady, w których także zdarzało się jej co nieco zaśpiewać czy zanucić. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiło to, jak Stana Katic zaśpiewała podczas Zlin Film Festival w 2011 roku w Czechach. Podczas spotkania z fanami odpowiadała na ich pytania i została poproszona o zaśpiewanie czegoś. Stana wykonała acapella utwór, do którego sama napisała tekst. Utwór nosi tytuł „Hey blue eyes”. Podczas śpiewania fani zamilkli, a reakcja po skończeniu śpiewu przez aktorkę nie wymaga komentarza: „Wow”. 🙂
The Alternative Travel Project
The Alternative Travel Project, ktorej Stana Katic jest założycielką, jest organizacją non-profit, która tworzy globalną społeczność i zachęca ludzi do poszukiwania alternatywnych sposobów podróżowania, innych niż tradycyjny samochód, takich jak np.: transport publiczny, rower, rolki, pieszy spacer, itp. Wszystko to dla korzyści względem środowiska naturalnego, zdrowia i społeczeństwa. Wystarczy, że na jeden dzień w roku porzucimy samochód – wydaje się, że to niewiele, a zyski dla środowiska są ogromne.
Sine Timore (łac. „bez strachu”).
Stana Katic w 2008 roku założyła własną firmę producencką – Sine Timore Productions Company. Ideą Sine Timore jest opowiadanie ciekawych, efektownych historii, które normalnie nie mogłyby zaistnieć ze względu na opinie czy nieopłacalność. Firma zakupiła prawa do powieści Stephena Evansa „The Marriage of True Minds” oraz do powieści Kim Echlin „Elephant Winter”. Oba projekty są w fazie rozwoju.
Uroda
W przypadku Stany Katic nie można pominąć również tego aspektu. Wiadomo, że aktorkom uroda pomaga, choć niewątpliwie bronić się musi talentem, sam wygląd niewiele zdziała. U Stany uwagę przykuwa przede wszystkim twarz. Duże, piękne oczy, do tego oryginalne kości policzkowe i olśniewający uśmiech. Nos również wkomponowuje się w tę twarz, choć natura obdarzyła Stanę pewnym mankamentem, który przy małej pomocy, został skorygowany 🙂 Wszystko dopełniają jeszcze włosy, obecnie długie, ale niezależnie od długości zawsze ze starannie zrobioną fryzurą: czy to spływające na ramiona loki lub fale, uplecione fantazyjnie koki, warkocze, bądź jeszcze inne uczesania. Aktorka jest wysoka, ma przepiękną, nienaganną figurę, którą potrafi eksponować i podkreślić strojem.
Lady Stana in red
*wszelkie materiały pochodzą z bogatych zasobów Internetu, oficjalnej strony Stany Katic, instagramu Stany Katic i strony Alternative Travel Project.
Znów mnie nie było tutaj przez czas jakiś. Albo jest tak, że nic się ciekawego nie dzieje, albo tyle, że nie ma chwili na nic.
Grudzień, to przede wszystkim Święta i przywitanie Nowego Roku. Nic nadzwyczajnego. Rodzinnie i spokojnie. Postanowień na Nowy Rok nie robiłam bo po co mam się później dołować, że nie dotrzymałam? 😉 Najważniejsze, żeby nie był gorszy od poprzedniego i przyniósł wiele radości.
Znowu mnie wciągnął serial. Ale tak totalnie. Niewinnie się zaczęło od przypadkowo obejrzanego pierwszego odcinka w TV. Zainteresowałam się, bo lubię seriale kryminalne, a ten był inny od całej reszty, bo dodatkowo z dużą dawką humoru.
Castle. Początkowo to właśnie tytułowy bohater i jego sposób bycia sprawiały, że z zainteresowaniem siadałam codziennie przed telewizorem. Serial opowiada o pisarzu, który zostaje wezwany przez detektywów nowojorskiego Wydziału Zabójstw na przesłuchanie w związku z popełnionym morderstwem, które zostało odwzorowane na jednej z jego książek kryminalnych. Richard Castle jest zafascynowany sprawą i postanawia pomóc detektywom w rozwikłaniu zagadki. Okazuje się bardzo pomocny i dzięki swoim znajomościom z burmistrzem zostaje włączony do zespołu detektywów, ponieważ w jego głowie zrodził się nowy pomysł na kolejną książkę… pan pisarz chce wzorować nowego bohatera na skutecznej pani detektyw Kate Beckett. Od tej pory będzie chodził za nią jak cień… (szybko okazuje się, że nie do końca) 🙂
Tytułowy bohater grany przez Nathana Filliona był „zapalnikiem” do mojego zainteresowania serialem. Z czasem jego sposób bycia zszedł na dalszy plan i zafascynowała mnie postać Kate Beckett, grana przez Stanę Katic. Ta kobieta ma niebywały talent. Przepięknie gra mimiką i gestem. Trzonem całego serialu są właśnie relacje pomiędzy tą dwójką: krnąbrnym, sławnym, rozrywkowym panem pisarzem Richardem Castle’m, a skuteczną w działaniu panią detektyw Kate Beckett. Polecam wszystkim, którzy lubią kryminały, ale nie tylko, bo to serial także rozrywkowy z pięknie rozwijającym się wątkiem miłosnym.
Mamy listopad, a za oknem wciąż nie widać zimy. Nie żebym narzekała. Nie lubię zimy ani jesieni. Złota polska jesień, z kolorowymi liśćmi i słońcem może być, ale ta ponura, deszczowa i melancholijna jest okropna. A zima za zimna, choć ze śniegiem mniej dołująca od jesieni.
Zastanawiam się właśnie co się wydarzyło od ostatniego wpisu. Poza tym, że minęło parę tygodni. W pracy chyba najwięcej się dzieje: szkolenia, spotkania, nowe obowiązki, nawał pracy lub chwilowy przestój i tak jakoś się kręci. A, odebrałam dyplom ukończenia studiów, także mam to na papierze. Z dyplomem związane jest spotkanie, które miało miejsce. Fajnie było się zobaczyć, ale nie wszystko było też tak, jakbym chciała. I chyba nie tylko ja to zauważyłam i odczułam.
Niezmienna pozostaje moja muzyczna miłość – Josh Groban. Chociaż właściwie kłamię. Zmieniła się, bo jest jeszcze większa. Ten Człowiek zaskakuje mnie każdego dnia, tym co potrafi. Cieszę się niezmiernie, że tyle jeszcze mam do odkrycia piosenek w Jego wykonaniu. Nie śpieszę się. Lubię dawkować przyjemność. Zasłuchuję się codziennie w Jego głosie i za każdym razem słyszę coś nowego, co sprawia, że nie mogę wyjść z podziwu nad Jego talentem, wrażliwością, interpretacją… Ostatnio zakupiłam DVD z koncertami: Josh Groban in concert i Live at the Greek. Kilka utworów usłyszałam po raz pierwszy i zawładnęły mną całkowicie. Zdumiewa też fakt, że nagrywając te koncerty był taki młody (21 i 23 lata). Uwielbiam to odkrywanie kolejnych wykonań. To jak poznawanie drugiego człowieka i dowiadywanie się o nim nowych rzeczy… Mam nadzieję, że Jego muzyka będzie ze mną już zawsze. W każdym momencie. For always. Forever.
„I close my eyes and there in the shadows I see your light”
Od ponad miesiąca (szkoda, że tak późno) dryfuję w dźwiękach pięknej muzyki i głosu Josha Grobana. Jest w brzmieniu Jego głosu coś niezwykłego – siła i delikatność zarazem. Słuchając niektórych wykonań Josha, czuję jak za sprawą swojego głosu – niczym dłonią – ściska moje serce z całych sił… niezwykłe to uczucie, jakby ogromne szczęście, którego z jednej strony człowiek nie jest w stanie objąć, a z drugiej jakiś taki ból, wzruszenie i tęsknota… Josh Groban, w mojej ocenie należy do tych Artystów, którzy raz usłyszani na zawsze pozostają w sercu. Czuję jakby Jego głos istniał gdzieś w duszy i żył tam własnym życiem, budząc za czymś tęsknotę…
Do listy moich marzeń, na jednej z najwyższych pozycji zapisuję: koncert Josha Grobana. Jeśli się nie uda w Polsce, to spróbuję gdzieś, gdzie już poznali się na Jego wielkości 🙂
Dzisiaj notka po prostu dotycząca muzyki, a ściślej głosu… nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu odkrywam twórczość Josha Grobana. Wciągnęło mnie na całego. Nie potrafię nawet przypomnieć sobie jak to się zaczęło, choć minęło dopiero parę tygodni.
Znajoma ma „bzika” na punkcie Grobana, wiedziałam to od dłuższego czasu, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, żeby przesłuchać cokolwiek, co polecała. Do pewnego dnia. Coś mnie naszło i postanowiłam przesłuchać piosenkę, którą udostępniła… potem była kolejna i jeszcze jedna… nie wiem nawet kiedy zrobiła się z tego spora playlista 🙂
Z każdą kolejną wysłuchaną piosenką wsiąkałam w świat tego Artysty, w Jego wrażliwość i to co, przekazywał śpiewając. Do tego doszły piękne i głębokie teksty.
Często o Artystach mówi się, że mają głos dany od Boga. Josh Groban niewątpliwie tak ma. Mówi się też o anielskich głosach. Dla każdego anielski głos brzmi inaczej. Dla mnie Anioły śpiewają głosem Josha Grobana. Głosem pięknym, czystym, pełnym wrażliwości i głębi. Głosem, który przekazuje taki ładunek emocji, że serce szybciej bije, łzy cisną się do oczu, nogi podrywają się do tańca lub uśmiech wita na ustach.
Wrażliwość – to jedna z głównych cech, którą określiłabym Josha Grobana. Słychać to w Jego głosie i tekstach, widać na twarzy, gdy śpiewając przekazuje coś, dzieli się z publicznością czymś z głębi siebie… do tego niezwykle skromny, z dużym poczuciem humoru i wielkim serduchem 🙂
A tu piękny duet wokalny (choć za Nelly Furtado nie przepadam, to przyznaję, że z głosem Josha Grobana brzmi super). Cudowny hiszpański akcent Josha!
W piątek wróciłam z Zielonej Góry. Tydzień urlopu bardzo szybko minął i choć początkowo pogoda nie zachęcała, to było fantastycznie. Pierwsze Tenisowe Mistrzostwa Polski Artystów Kabaretowych za mną! Co to były za emocje i przeżycia. Cudownie się bawiłam, naładowałam pozytywną energią. Nie wiedziałam nawet, że tak bardzo tego potrzebowałam… Mój faworyt został podwójnym Wicemistrzem Polski – w grze singlowej i deblowej. Świetnie sobie radził na korcie i pokonał jednego z zawodników, którego typowano na zwycięzcę 🙂
Tytuł notki i piosenka trochę nawiązują do pierwszego dnia, kiedy padał deszcz…
I wakacje dobiegają końca. A ja wciąż przed urlopem. Jeszcze tylko kilka dni i wyruszam na tygodniowy wypoczynek. Drugi tydzień urlopu w domu (lub w pracy, jeśli będzie nawał).
Jest dobrze. Zwyczajnie. Cieszę się z zakończonych studiów. Zmęczona już byłam tymi rozjazdami, egzaminami, chaosem. Teraz jest dobrze, ale i tak mogłoby być lepiej. Lepsze – wrogiem dobrego, tak mówią. Ludzie chyba tak już mają, że jak jest w porządku, to chcą, żeby było „bardziej”, „więcej”. Ale czy „Man who’s trying to love her unlike any other”, to aż tak wiele..?
Zajmują mnie ostatnio seriale kryminalno-sensacyjno-dramatyczne. Szczególnie „Hannibal” przypadł mi do gustu. Genialnie ukazuje psychologiczne aspekty zarówno Lectera, jak i jego przeciwnika Willa.
Muzycznie – Josh Groban. Zaprząta mi głowę nieprzerwanie od tygodnia. Nawet nie wiem, jak się to zaczęło. Na pewno od „You raise me up”, a potem poleciało już po całości. Co za głos! Piękno, głębia, mądrość – wszystko w nim jest…