W kratkę

I tak oto nadchodzi czwarty tydzień na uczelni. Czas pędzi, ja nadal nie zrobiłam nic w sprawie licencjackiej pracy – temat mam i to wszystko… Na uczelni poniedziałek i wtorek – od rana do wieczora. Środy – rano, a co drugi tydzień zajęcia wieczorem. Potem 4 dni weekendu 🙂

W tę środę w końcu nadejdzie dzień Spadkobierców w Sali Kongresowej – zobaczyć mistrzów improwizacji na żywo – zapewne niezapomniane przeżycie! Asię już w akcji widziałam, ale p.Artur Andrus, Wojtki – Kamiński i Tremiszewski – ach! Przyda mi się spora dawka śmiechu 😉 Ostatnio jakiś taki humor w kratkę mi dopisuje, ludzie mnie denerwują, uczelnia czasami i w ogóle jest nie tak, jak miało być… Nie mam pojęcia, co będzie za rok o tej porze… jak pokierować swoim życiem. Póki co, żadne z wyjść nie jest tym, które chciałabym wybrać.

Czas wracać na studia…

Wakacyjny wrzesień dobiegł końca. Wyczekiwałam go przez dwa miesiące w pracy – opłaciło się, mimo że bardzo szybko minął. Niespodzianką był występ Kabaretu Hrabi w Gorzowie – trafił się znienacka, ale nie mogłam sobie go darować, bo grali Savoir-vivre, program, na który czekałam już długo. Oj, warto było! Mistrzowie w każdym calu. Piękna sala Filharmonii, miejsce w pierwszym rzędzie i Oni na scenie – dla takich chwil warto… wszystko warto 🙂 Poza sceną – otwarci, mili, uśmiechnięci. A od Asi bije takie ciepło, że można się ogrzać, jakby ktoś zmarzł 🙂 I Jej głos rozchodzący się po sali Filharmonii, gdy śpiewała Stars shining bright above you, Night breezes seem to whisper „I love you”… miód dla uszu, ciary na całym ciele… Kolejne spotkanie (z połową Hrabi) już 26 października w Sali Kongresowej. Spadkobiercy. To moje prywatne szaleństwo, bo bilety drogie jak… wiadomo co 😛 No, ale ja uwielbiam występy, koncerty itp. i skoro mam okazję, to w miarę możliwości staram się korzystać. A’propose koncertów – w listopadzie Stare Dobre Małżeństwo 😀 A w styczniu znowu Hrabi – z programem Co jest śmieszne, który widziałam grany premierowo. Ciekawa jestem jakie zmiany w nim zaszły, co zostało, co wyrzucili, co zmienili 🙂

Jutro wyruszam z domu, bo od poniedziałku III rok studiów czas zacząć… Plan jest okropny – a miało być luźniej przyszłym licencjatom.. no ale cóż, już z gorszymi rzeczami dawało się radę. W końcu kto jak nie my! 🙂

Wakacje w pracy

Nadeszły wakacje, które u mnie będą pracujące. Połowa lipca już za mną, jak ten czas leci… jeszcze raz tyle, potem sierpień i upragniony wolny wrzesień. Chociaż szczerze powiem, że w pracy nie jest źle, przynajmniej się nie nudzę, no i zarobię trochę, bo poszalałam nieźle – w szafce leżą w kopercie dwa bilety na „Spadkobierców”… czekają na październik! 🙂 A w styczniu ponownie Hrabi w Bydgoszczy, też nie odpuszczę! 🙂

 Wczoraj miałam znów wieczór wspomnień z dzieciństwa. Przyszła do mnie koleżanka mieszkająca piętro wyżej, żeby odkurzyć trochę naszą znajomość.. powspominałyśmy stare czasy, opowiadałyśmy co się aktualnie dzieje i zaplanowałyśmy kolejne spotkanie. Fajnie tak powspominać. Tyle razem przeżyłyśmy jako dzieciaki, tyle zabaw, wspólnych pomysłów – co jeden to bardziej szalony. Teraz tylko z westchnieniem przypominamy sobie, jak to było kiedyś… 😉

Po premierze kabaretu Hrabi

Wczoraj (24 czerwca 2011) w Bydgoszczy odbyła się premiera programu kabaretu Hrabi „Co jest śmieszne”. Czekałam od lutego i w końcu się doczekałam.

Na występ miałam dojechać tramwajem, miałam, bo nie dojechałam… pół godziny przed początkiem premiery tramwaj stanął na początku mej drogi do celu i nie ruszył już, bo ktoś źle zaparkował i zablokował ulicę. Fatum jakieś! Pół godziny do występu, a ja daleko od kina, bałam się, że nie zdążę, ale daliśmy radę z koleżanką i jej chłopakiem.

Program był premierowy, Artyści pokazali nam wszystko, co przygotowali, ale już wiadomo, że część tych rzeczy wyleci 🙂 Testowali na nas, co zmienić, wyrzucić itp.

To co mnie najbardziej urzekło i wzbudziło jeszcze większy szacunek, to podejście do widza. Otwartość, szczerość, bezpośredniość – po prostu rewelacja. Ci ludzie są niesamowici! Dali mi taką dawkę endorfin (skecz był o endorfinach), że będę z nich korzystać przez długi czas 🙂

Hrabi, to najwyższa z najwyższych półek kabaretów w Polsce, nikt im nie dorówna, bo musiałby ich zwerbować wszystkich do siebie, żeby coś z tego wyszło. Rozumieją się bez słów i dają ludziom od siebie to, co mają – swoje serce włożone w pracę, ktorą kochają. I to się czuje. Jestem szczęśliwa i usatysfakcjonowana.

Nowy semestr, Wilki i Hrabi

Dzisiaj rozpoczął się nowy semestr na uczelni. Na „dzień dobry” nie było trzygodzinnego wykładu ze statystyki, której w ogóle nie powinno być na naszym kierunku… plan układał chyba ktoś bardzo zmęczony…;) Ciężko zapowiadają się poniedziałki. I w ogóle plan jest strasznie ułożony, zajęcia do późna

…jak ja chcę już wiosnę, słońce! Póki co, pozostaje mi czekać na rozwój wypadków odnośnie biletu na marcowe Wilki, mam nadzieję, że się uda, muszę ‚naładować akumulatory’ 😛

Najbardziej cieszy mnie fakt, że zarezerwowałam bilety na Hrabi. Wystąpią z premierowym programem. Już nie mogę się doczekać 24 czerwca! Zobaczyć Joannę Kołaczkowską na żywo – to będzie jazda! W ogóle kabaret prezentuje świetny rodzaj humoru, inteligentny dowcip. Ich gra na scenie jest lekka, naturalna… Super!

A tu skecz z programu „Kobieta i Mężczyzna” pod tytułem „Stupor”. Genialna Joanna i kamienny Kamol 🙂

Różnie.. :)

Daaawno mnie tu nie było. A działo się i tu, i ówdzie 🙂

Po pierwsze mój mały chrześniak już nie jest wcale taki mały… ma już 7 miesięcy. Jak ten czas biegnie…

Po drugie, jestem już prawie na półmetku studiów, zostały mi dwa egzaminy.

W sprawie koncertów nic się nie zmieniło, od maja nie byłam na żadnym, ale to nic, są plany 🙂 Wilki wracają, więc będzie łatwiej, Warszawa się zapowiada, więc może przybędę. Na pewno natomiast zawitam w Bydgoszczy na występ kabaretu Hrabi, co prawda dopiero w czerwcu, ale będę! Nie odpuszczę tak łatwo, tymbardziej że muszę zobaczyć na scenie moją guru kabaretową, Joannę Kołaczkowską. Kobieta od jakiegoś czasu bawi mnie niesłychanie, jej żarty są cudowne, nie wymyśla ich na siłę, po prostu płyną… za Jej sprawą zaczęłam zapoznawać się z produkcjami wytwórni filmowej A’yoy – genialne rzeczy zrobili 🙂

Właśnie obok mnie leży płyta DVD, a na niej „Baśń o Ludziach Stąd” i „Zamknięci w celuloidzie”. „Baśń…” już widziałam – rewelacja, na wieczór planuję „Zamknięci w celuloidzie”.

Odnośnie Joanny Kołaczkowskiej, to oprócz oglądania Jej na scenie uwielbiam Ją czytać. Pisze tak.. że trudno mi to nazwać, ale gdy czytam czy felietony, czy wpisy na blogu, to wiele rzeczy tam opisywanych, daje mi do myślenia. Niektóre wpisy (a może wszystkie?) zahaczają o filozoficzne wręcz, czasem kilkakrotne przeczytanie nie gwarantuje mi zrozumienia „co Autorka miała na myśli”, ale właśnie to jest takie niezwykłe… zmusza do zastanowienia. I w ogóle.

Z racji, że od wczoraj mnie prześladuje, to zarzucę tu. Żebym pamiętała. Że Life może być wonderful.

Nic nie będzie już takie samo…

..już nie będę czekała na Święta, w czasie których w tym Domu spotykało się tyle osób… ten Dom pozostanie pusty, nie będzie Przystani, w której zjeżdżała się cała rodzina, bo odeszła ostatnia osoba, która zamieszkiwała ten Dom. Dom, w którym się wychowałam, gdzie spędziłam 8 beztroskich, pięknych lat dzieciństwa… Dom, do którego wracałam w każdy weekend, teraz nie ma do kogo wracać, bo zabrakło Jej… Kochanej, zawsze z sercem na dłoni, uśmiechem dla wnuków, ciepłym słowem… Odeszła tak nagle, z dnia na dzień…

Nie czekam już na Święta… zawsze spędzałam je w Domu Babci, tam zawsze cała Rodzina zbierała się z okazji różnych uroczystości, w wakacje czy weekendy. Teraz nie ma ani Babci, ani tego miejsca… nie chcę Świąt u siebie, w gronie 3 osób… z dzieciństwa pamiętam, że było nas około 20, potem około 10-15… a teraz..?

Nic nie będzie już takie samo…

Kochana Babciu, po trzech latach rozłąki znów spotkasz się z Dziadkiem – wyobrażam sobie, że płata Ci figle, a Ty denerwujesz się, ale z uśmiechem na ustach… oby tam było Ci lżej, radośniej, spoglądaj czasem na nas, bo w Naszych sercach pozostaniesz na zawsze.

03.10.2010r.

[*][*][*]

Wspólne wspomnienia z dzieciństwa

Miałam mały wieczór wspomnień… koleżanka mieszkająca nade mną przyszła oddać mi książkę, którą pożyczyła…kilka lat temu. Przyszła z koleżanką, która mieszka pode mną… i tak nas wzięło na wspomnienia sprzed 7-10-ciu lat. Dzisiaj niewiele o sobie wiemy, nie widujemy się, każda ma swoje sprawy, tylko ja czuję, że zostałam gdzieś w głębi taka sama.. w każdym razie bez swoich spraw lub z zupełnie innymi niż bym chciała. Wspominałyśmy nasze ‚problemy’, zabawy, szalone i głupie pomysły, wspólne urodziny… i teraz mi tak jakoś dziwnie… one wróciły do swoich spraw, choć młodsze – mają jakieś własne życie, a ja żyję wspomnieniami lub gdzieś z dala od tego świata. Kiedy przyjdzie czas, że będzie ktoś, kto pozna mnie taką, jakiej nie zna nikt..? Ktoś, komu będę chciała o wielu rzeczach opowiedzieć, a nie tylko słuchać; ktoś kto wyrwie mnie ze wspomnień, którymi nie warto żyć, bo tego co było zmienić już nie można, i ktoś kto sprowadzi mnie na ziemię, bym zaczęła żyć TU i TERAZ…. O ile wspomnienia nie są groźne, bo jednak istniały, to nierzeczywistość, którą tworzę muszę zwalczyć, a sądzę, że tylko ktoś kto będzie moją rzeczywistością, może mnie z tego wyrwać..

Czas płynie…

Dawno mnie nie było. Przez ten czas zdążyłam zakochać się w przyszłym chrześniaku! Kochany maluszek! Z racji Chrztu, który odbędzie się 15 sierpnia, muszę się ‚poedukować’, żeby wiedzieć, co, gdzie i kiedy powiedzieć, czy zrobić – w tym celu jakieś nauki durne muszę odbyć, no ale taki los.. 🙂

Koncertowo nic się nie zmieniło, teraz i tak cały sierpień wolny od koncertów, w końcu i Artyście wakacje przysługują:) z niecierpliwością czekam na pojawienie się nowych dat, może akurat coś z tego wyniknie.

Wakacyjnie :)

Mam już wakacje! Ostatni egzamin był 14 czerwca, jestem więc wolnym człowiekiem 🙂

Zwożę się powoli do domu 🙂

A wczoraj (22.06.2010) urodził mi się kuzyn! Damianek – duży chłop, ma ponad 4kg 😀 śliczny jest, chociaż widziałam tylko zdjęcie – czarne włoski, ciemne oczka – oby mu takie zostały, bo pozostałe rodzeństwo ma oczy niebieskie, włosy blond, lub ciemny blond, niech chociaż mój przyszły chrześniak będzie inny, mógłby z kolorem oczu i włosów wdać się w mamę 😀 nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę, wezmę na ręce..;)