„Now you’re broken-hearted…”

Tytuł nie przypadkowy. Ale do tego dojdę.

Od końca lutego na antenie Polsatu emitowany jest serial „Na krawędzi”. Choć zwiastuny zachęcały mnie fabułą i obsadą (zwłaszcza Marek Bukowski, Przemysław Sadowski), to nie zaczęłam go oglądać. Przypadkiem widziałam kawałek pierwszego odcinka w telewizji internetowej i wiedziałam, że prędzej czy później obejrzę serial. Skusiłam się po dwóch miesiącach – i tak w ciągu dwóch wieczorów obejrzałam wszystkie dotąd dostępne odcinki. W końcu serial inny niż reszta pokazywanych w TV. Historia, która zamknie się w 13-stu odcinkach i nie będzie niepotrzebnie rozciągana (chociaż żal, że to tylko 13 odcinków). Niebanalna fabuła, świetna obsada aktorska, ciekawie zaprezentowane postaci, piękna muzyka i dużo tajemnic… Wszystko mnie przyciąga w tym serialu. Mam wielką nadzieję, że gdy „Na krawędzi” dobiegnie końca, powstanie coś, co mu dorówna, a nawet przerośnie… liczę na to. Dosyć tasiemców w telewizji.

Zostawiam niezwykły utwór z serialu, z którego pochodzi wers cytowany w tytule notki:

Wiosna rozpoczęta jubileuszowym występem ;)

Choć tak kalendarzowa wiosna trwa już prawie miesiąc, ta prawdziwa przyszła u mnie dopiero w sobotę 13 kwietnia. Zupełnie inne samopoczucie i energia niż zimą! Wielkanoc bardziej taka bożonarodzeniowa była, ze śniegiem i zimnem. A 14 kwietnia świętowałam swój mały jubileusz – 10-ty raz na występie kabaretu Hrabi (pomijam Kabaretowy Dzień Kobiet i dwa spektakle Spadkobierców). Myślałam, że praca będzie przeszkodą w wyjazdach za kabaretem, a póki co, tak nie jest. Ten rok zapowiada się prawdziwie kabaretowy! Za mną 3 występy, a rezerwacje mam na 5 kolejnych i jeden w planach! Nie ukrywam, że bardzo cieszy mnie ten fakt. Przynajmniej parę dni urlopu spędzę nie w okolicach domu 😉 Takie uzupełnienie endorfin i energii jest niezwykłe, daje siłę do zmierzenia się z codziennością…