Wakacyjny wrzesień dobiegł końca. Wyczekiwałam go przez dwa miesiące w pracy – opłaciło się, mimo że bardzo szybko minął. Niespodzianką był występ Kabaretu Hrabi w Gorzowie – trafił się znienacka, ale nie mogłam sobie go darować, bo grali Savoir-vivre, program, na który czekałam już długo. Oj, warto było! Mistrzowie w każdym calu. Piękna sala Filharmonii, miejsce w pierwszym rzędzie i Oni na scenie – dla takich chwil warto… wszystko warto 🙂 Poza sceną – otwarci, mili, uśmiechnięci. A od Asi bije takie ciepło, że można się ogrzać, jakby ktoś zmarzł 🙂 I Jej głos rozchodzący się po sali Filharmonii, gdy śpiewała Stars shining bright above you, Night breezes seem to whisper „I love you”… miód dla uszu, ciary na całym ciele… Kolejne spotkanie (z połową Hrabi) już 26 października w Sali Kongresowej. Spadkobiercy. To moje prywatne szaleństwo, bo bilety drogie jak… wiadomo co 😛 No, ale ja uwielbiam występy, koncerty itp. i skoro mam okazję, to w miarę możliwości staram się korzystać. A’propose koncertów – w listopadzie Stare Dobre Małżeństwo 😀 A w styczniu znowu Hrabi – z programem Co jest śmieszne, który widziałam grany premierowo. Ciekawa jestem jakie zmiany w nim zaszły, co zostało, co wyrzucili, co zmienili 🙂
Jutro wyruszam z domu, bo od poniedziałku III rok studiów czas zacząć… Plan jest okropny – a miało być luźniej przyszłym licencjatom.. no ale cóż, już z gorszymi rzeczami dawało się radę. W końcu kto jak nie my! 🙂